Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast

Dzis kolejna dawka zdjęć z wycieczki do Włoch – tym razem Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast aż do Sorrento.

Wynajęliśmy samochód w Rzymie, w Hertz’u, ale nie na lotnisku, ale w jakiejś małej lokalizacji zaraz obok hotelu. I od razu okazało się że włosi lubią naciąć turystę – gdy brałem samochód, stał on na dość stromej rampie (jako że nie było tam płaskiego miejsca) i oczywiście wskaźnik poziomu paliwa był na „F”. Ale jak tylko wyjechałem na równe to okazało się że jest trochę ponad 3/4 baku. Miałem zamiar wrócić i się kłócić, ale uznałem że nie będę się poniżał o kilka euro. Szczególnie że dali nam trochę lepszy samochód niż zamawiałem – zarezerwowanego miałem Fiata 500L a dostałem Forda C-max diesel. Trochę zepsutego – klawisze w kierownicy nie działały… I trochę zużytego – opony były raczej łyse. Cóż, przynajmniej nie śmierdziało w nim papierosami…

Jazda samochodem w Rzymie jest dość zwariowana – wszędzie ulice jednokierunkowe, zakazy skrętu w lewo (trzeba robić zdumiewające manewry żeby ten skręt wykonać), kierowcy ignorujący wszystkie znaki poziome i pionowe + raczej dziurawe drogi. Dojechanie do hotelu było już wyczynem i zajęło mi więcej czasu niż wcześniej dojście z hotelu. Pod samym hotelem problem – nie ma gdzie zaparkować żeby załadować walizki – stoi jakaś ciężarówka do której niespiesznie coś ładują. W końcu ładowanie zostało zakończone, kierowca mi uprzejmie pomachał a następnie poszedł do środka, wracając z kawą. Siadł na zderzaku i sobie ją spokojnie pił. Dopiero jak wypił, to wsiadł i pojechał.

Wyjechanie z Rzymu zajęło nam ponad godzinę i do dziś nie wiem czy rzeczywiście było to takie trudne, czy Automapa zdecydowała się poprowadzić mnie „na skróty”. Tak, korzystaliśmy z tego produktu, który jest najbardziej nieprzyjazną użytkownikowi i głupią nawigacją, ale cenowo bije resztę konkurencji na głowę. Na autostradzie okazało się że Włosi też nie umieją jeździć – największą bolączką były pojazdy które zmieniały pasy metodą „na pych” (powoli przetaczając się z jednego pasa na drugi, bez żadnych kierunkowskazów) oraz pojazdy które wyprzedzały mnie a następnie zmieniały pas i jechały wolniej. Po ich wyprzedzeniu cała akcja następowała od nowa.

Dojazd na Wezuwiusz jest bardzo męczący, droga ma milion zakrętów a turbodiesel wymagał nieustannego żonglowania biegami (2-3-4-3-2-3-4-3-2-3-2-3-4-3-2-3-2-3-2 i tak przez godzinę). Jak dojechałem to miałem dość. Na szczycie trafiliśmy na typowych oszustów próbujących wyciągnąć pieniądze za parking i toalety, ale się nie daliśmy. Na sam Wezuwiusz nie weszliśmy – po zobaczeniu ścieżki wypełnionej pyłem wulkanicznym i szarych ludzi którzy właśnie zeszli idea wspinania się w upał nam przeszła błyskawicznie. Zrobiliśmy więc kilkanaście zdjęć i ruszyliśmy do Pompei. Tam też się okazało że trzeba ignorować różnych oszustów próbujących zedrzeć z człowieka pieniądze za parkowanie i po prostu pojechać na pustawy, oficjalny parking. Znacznie tańszy i znacznie bliżej wejścia.

Same Pompeje są niesamowite – to trzeba zobaczyć kiedyś w życiu – bardzo polecam to wszystkim czytelnikom. Obejrzenie miasta, które właściwie zatrzymało się w czasie przez ostatnie 2000 lat robi wielkie wrażenie. Przede wszystkim dlatego że wydaje nam się że ludzie 2000 lat temu byli prymitywni. Okazuje się że nie tak bardzo jak by się nam wydawało – miasto jest pięknie zbudowane, domy ludzi sprzed 2000 lat są takie że z przyjemnością bym się na jeden z nich zamienił. Tak, Pompeje robią wielkie wrażenie.

Po wydostaniu się z Pompei ruszyliśmy do Sorrento. Niestety użyliśmy znowu produktu Automapa, który zdecydował się poprowadzić nas na skróty. Trasą tak zdumiewającą i skomplikowaną że trudno uwierzyć. Zresztą w kilku miejscach próbował mnie wysłać pod zakaz ruchu lub przynajmniej pod zakaz wjazdu. Okazało się że wybrałem opcję „najlepsza trasa”, a trzeba było „najłatwiejsza”. Po przełączeniu an tą drugą, zostaliśmy w końcu wyprowadzeni z dzielnic wyglądających na straszne slumsy na jakąś bardziej ruchliwą drogę.

Myślałem że kierowcy w Rzymie są szaleni – myliłem się. To co się działo na Amalfi Coast przekraczało moje granice tolerancji. A do tego wszędzie było pełno skuterów których właściciele uważali że mają nieograniczoną liczbę żyć i wyprzedzali kierowców ze wszystkich stron, zajeżdżając drogę, hamując gwałtownie przed zderzakiem czy po prostu grając w kurczaka z samochodem naprzeciwko by w ostatniej chwili wcisnąć się między inne samochody lub zjechać w poprzek jezdni na pobocze po lewej.

Do hotelu dotarliśmy zdecydowanie zmęczeni, okazało się że zarezerwowany przeze mnie hotel w Sorrento jest tak naprawdę w miejscowości Sant’Agata sui due Golfi – na mapie wydawało się to zaraz obok, w rzeczywistości było to następne 15 minut jazdy niesamowicie krętą trasą. Hotel miał piękne położenie – z tarasu na którym podawano śniadania rozciągął się wspaniały widok na Sorrento i Wezuwiusza. Ale reszta była raczej dziwna. Po pierwsze walizki uparł się nieść mi jakiś dziadek (na oko po 60’tce). Po drugie recepcjonista mówił pięknym angielskim z niesamowitym, angielskim akcentem. A po trzecie wieczorem w restauracji grała jakaś kapela i słuchało jej na oko 40 emerytów siedzących z ponurymi minami i pijących herbatę. Po zobaczeniu tego wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do Sorrento na kolację…

Poniżej zdjęcia z Wezuwiusza, Pompei i trasy do Sorrento.

W następnym odcinku Capri i Sorrento.

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Widok z Wezuwiusza na Amalfi Coast i Capri

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Widok z Wezuwiusza na Neapol

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Wezuwiusz

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Wezuwiusz

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Wynajęty Ford C-Max

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Neapol u stóp

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Stadion w Pompejach

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Uliczki ponumerowane przez odkrywców

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Dom we wnętrzu

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Dobrze zachowane wnętrze

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Żarna

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Odrestaurowany dom z dwoma poziomami

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Uliczka

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Rynna (woda z dachów spływała do podziemnych cystern i była używana do picia)

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Wnętrze jednego z domów

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Ulica

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Teatr

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Ulica

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Stadion

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Widok na Wezuwiusz

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Główny plac i Wezuwiusz

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Świątynia

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Odlew trupa człowieka

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Odlew trupa psa

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Łaźnie

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Łaźnie

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Skrzyżowanie w Pompejach

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Pompeje i górujący nad nimi Wezuwiusz

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Nawet palmy były

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Uliczka w Pompejach

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Montechiaro

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Sorrento widziane z Montechiaro

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Amalfi Coast.

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Miasto Amalfi

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Zmora dróg – za duże by ominąć, za wolne by się za tym wlec

Wezuwiusz, Pompeje i Amalfi Coast.
Hotel

Marek Cyzio Opublikowane przez: