Jak informuje SpaceNews, wojsko zdecydowało się zwiększyć znacząco zakupy startów rakiet w ramach programu NSSL Phase 2. Jak pewnie pamiętacie w ramach tego programu rozdzielono kilka lat temu 34 starty w proporcji 60/40 między ULA i SpaceX. Jednak zapotrzebowanie wzrosło i obecnie zamówionych jest 49 misji, z czego SpaceX obsłuży 22 misje a ULA 26. Za 26 misji ULA dostanie 4.5 miliarda ($173M za misję) a SpaceX za te 22 misje dostanie 4 miliardy (prawie $182M za misję).
ULA w końcu dostała mniej niż początkowo jej obiecano z uwagi na opóźnienia Vulcana. Dzisiejszy start USSF-51 był pierwszym lotem ULA z tej transzy zamówień (z tego co rozumiem to oryginalnie USSF-51 miał się odbyć za pomocą Vulcana ale z uwagi na opóźnienia przeniesiono go na Atlas V). SpaceX już wykonał USSF-67 (Falcon Heavy) i USSF-124 (F9). ULA musi szybko certyfikować Vulcan’a bo następną misją jest sporo opóźniony USSF-106 (demonstracyjny satelita następcy GPS) który od dawna powinien być już na orbicie.
Wojsko ma zdefiniowany zestaw orbit/mas i w ramach NSSL Phase 2 trzeba było zaoferować obsługę wszystkich orbit bez żadnych wyjątków. Vulcan został specjalnie zaprojektowany tak by mieć dokładnie wymagany przez wojsko udźwig na te orbity podczas gdy F9 i FH są relatywnie nieefektywne w wynoszeniu ładunków na wysokoenergetyczne orbity. Dlatego cenowo Vulcan i FH są porównywalne (Vulcan podobno jest trochę tańszy) w przypadku wojskowych kontraktów. Jednak porównując koszt 1 kg na daną orbitę to FH jest nadal tańszy ale wojsko nie potrzebuje pełnych jego możliwości a cena jest za rakietę a nie za kilogram. W przypadku F9 oczywiście ULA nie jest konkurencyjna cenowo choć podobno start najtańszej wersji Vulcana jest w okolicach $110M. SpaceX dla Pentagonu ma cenę $62M za lot F9, jednak Vulcan ma przede wszystkim konkurować w lotach na te trudne orbity a obsługa tych łatwych to tylko skutek uboczny.
Ciekawe jak w tym namiesza New Glenn? Rakieta będzie miała udźwig porównywalny z FH (i zupełnie wystarczający do obsługi najbardziej wymagających orbit USSF) przy cenie za start porównywalnej do ceny F9. W świecie w którym nie istnieje Starship, New Glenn by spędzał sen z powiek decydentów SpaceX i ULA. A tak spędza sen z powiek wyłącznie ULA. Jakoś nie widzę szans na to by długofalowo ULA przetrwało. Na razie ma sporo lukratywnych kontraktów od wojska i pewnie rozpędem zdobędzie ich kilka więcej w ramach NSSL Phase 3, ale zakładając że Starship i New Glenn powstaną i że osiągną wymaganą niezawodność, to Vulcan nie ma żadnych szans na konkurowanie z nimi. Blue Origin chce zastąpić ULA jako „alternatywę” dla SpaceX którą wojsko będzie utrzymywało żeby nie było monopolu. Jak widać na przykładzie ULA, da się z tego przeżyć i nawet zarabiać. Pytanie tylko co dalej – czy BO zainwestuje w New Armstrong przy którym Starship będzie wydawał się zabawką, czy raczej spocznie na laurach?