Elon zaXował że SpaceX planuje 10 lotów F9 miesięcznie jeszcze w tym roku i 12 miesięcznie w przyszłym. Czyli dwa – trzy loty tygodniowo. I to natychmiast powoduje pytanie – czy barki to obsłużą? Większość lotów będzie z CCSFS/KSC więc musiały by to obsłużyć dwie barki, no chyba że Elon ma w zanadrzu gdzieś nową. Moim zdaniem jedyna szansa na obsłużenie tego tempa to więcej lądowań na lądzie. SpaceX planuje przeniesienie platformy do lądowań z LZ-1 na LC-40 co pozwoliło by na więcej lądowań – w szczególności w dzień. Obecnie przy lądowaniu na LZ-1 trzeba ewakuować spore kawałki CCSFS i to jeden z powodów dla których te lądowania odbywają się niezbyt często. Przeniesienie lądowań na LC-40 pozwoliło by na uproszczenie procedur. Nie widzę innej opcji obsłużenia takiego tempa lotów, choć barki SpaceX od pewnego czasu kursują jak komunikacja miejska i obsłużenie lotu w tydzień to norma. Ale to oznacza max 2 loty tygodniowo a żeby osiągnąć 10 miesięcznie to za mało że o 12 nie wspomnę.
Dziś następny start F9. 63 w tym roku o ile się nie walnąłem z obliczeniami. W 8 miesięcy czyli średnio 1.8 lotu tygodniowo lub 7.9 lotu miesięcznie. To niesamowite tempo, aż trudno uwierzyć. Pamietam jak się wprowadziłem na Space Coast w 2007, to rakiety latały kilka-kilkanaście razy w roku. Każdy start był wielkim wydarzeniem. Z tym że większość startujących rakiet była bardzo fotogeniczna – promy kosmiczne, Delta II. Właśnie sprawdziłem – w 2008 poleciało 7 rakiet z Cape Canaveral. Czyli mniej więcej jeden start co dwa miesiące. A teraz co 2-3 dni.
Pomimo bycia lekkim Elono-sceptykiem nie wątpię w to że docelowo Starship będzie startował kilka razy dziennie. Tyle że osiągniecie takiego tempa może zająć sporo czasu – pewnie w okolicach 2035 roku. Na początku starty Starship będą przyciągały takie same tłumy jak starty promów kosmicznych. A potem znowu będę sam (nie licząc komarów i aligatorów) siedział w krzakach i robił zdjęcia.