- przede wszystkim uruchomienie Raptora w nieważkości.
- z boków Starship usunięto spore kawałki osłon termicznych tak żeby dało się go w przyszłości łapać na wieży. Pewnie zainstalowali tam czujniki temperatury żeby obserwować czy rakieta jest bezpieczna bez tych osłon.
- w czasie końcowych etapów lotu (pewnie już przy poddźwiękowych prędkościach), Starship ma za pomocą samych klap zwiększyć znacząco kąt natarcia. Pewnie okazało się że bardziej się opłaca słabsze hamowanie w końcowych momentach lotu przed uruchomieniem silników a jednocześnie mniejsza zmiana pozycji po ich uruchomieniu. Mówiąc inaczej – docelowo SpaceX pewnie chciałby żeby Starship obrócił się dyszami do kierunku lotu bez pomocy silników i ten test będzie polegał na sprawdzeniu czy da się stabilnie lecieć z dziobem ostro do góry. Pamiętajcie że poza zmianą położenia, Starship nadal musi z dużą precyzją trafić w wieżę do lądowania a po uruchomieniu silników wiele czasu na poprawki pozycji nie ma. A to oznacza że do samego końca trzeba dokładnie kontrolować gdzie Starship leci.
Sam start ma się odbyć po południu tak by było jasno w miejscu lądowania na oceanie Indyjskim.
Ciekawe czy będzie lot #7 jeszcze w tym roku? SpaceX obiecuje spore modyfikacje – nowe osłony termiczne, inne (mniejsze) klapy na przodzie rakiety, większe zbiorniki paliwa itp. To wszystko będzie wymagać lepszego SuperHeavy z mocniejszymi silnikami więc nie wiem czy obecny zostanie ponownie użyty.