Elon ma znowu problemy z bezsennością. Tym razem pewnie przez Zuckenberga. Ale przy okazji można się czegoś dowiedzieć. Np. tego ze użyteczny udźwig Starship ma być teraz 200 ton i to przy możliwości wielokrotnego użycia (odzysk obu stopni). Ten postęp wymaga dwóch zmian – po pierwsze Raptory będą o 20% mocniejsze a po drugie drugi stopień dostanie trzy ekstra silniki.
Musk snuje plany wysyłania milionów ton na orbitę – 50 rakiet latających trzy razy dziennie każda. Tylko te plany wydają się niezwykle ambitne (żeby nie powiedzieć powstałe w wyniku nadmiaru Ambienu) – ile platform trzeba żeby obsłużyć 50 rakiet? Skąd wziąć tyle ciekłego tlenu i metanu? Co ze środowiskiem? No i najważniejsze – kto wyprodukuje tyle kosmicznego ładunku żeby dziennie kilka tysięcy ton wysyłać? No i gdzie to na orbicie składować? I ile tych Starship potrzeba by obsłużyć transport tego między Ziemią a Marsem? Jakoś tego nie widzę.
Na pewno zaletą dużego udźwigu Starship będzie to że będzie można budować sprzęt do pracy na orbicie czy na Marsie z mniej egzotycznych / drogich materiałów. Budowanie koparek ze stali mamy opanowane, koparki z włókien węglowych i lotniczego aluminium są raczej mało popularne. I tu Musk dobrze główkuje – żeby skolonizować Marsa koszt wysłania czegokolwiek na tą planetę musi być tak mały by opłacało się wysyłać lekko zaadaptowane ziemskie urządzenia a nie coś specjalnie zaprojektowane.