Czyli najnowsze, ambitne plany SpaceX. Tankowanie na orbicie w przyszłym roku, w planach pierwsza demonstracja w czerwcu 2026. Bezzałogowe lądowanie na Księżycu w czerwcu 2027. Załogowe lądowanie na Księżycu we wrześniu 2028.
Ambitny plan, ale dla laika wydaje się relatywnie realny. Jednak po drodze jeszcze należy osiągnąć wielokrotne używanie Starship i duże tempo lotów. Podobno Starship jest nadal znacznie cięższy niż to zakładano przez co ma znacząco mniejszy udźwig. Problemem jest osłona termiczna która waży znacznie więcej niż to planowano i nie widać sposobu na obniżenie jej masy. To powoduje że ilość tankowań na orbicie wymaganych do jednego księżycowego lotu zbliża się do 40. Oczywiście Starship V4 ma być lepszy, mieć większy udźwig i zmniejszyć to do kilkunastu razy, ale nadal to bardzo niepokojąca liczba. Zakładając podobne jak F9 tempo lotów to nie wiadomo czy zatankowanie misji księżycowej za pomocą Starship V3 jest możliwe – tempo wygotowywania się paliwa i utleniacza może przekraczać tempo jego dostarczania. Oczywiście SpaceX pracuje nad jakąś formą aktywnego chłodzenia (sprężarki napędzane prądem z paneli słonecznych?) ale to nie takie proste + zwiększa masę tankowca i ilość niezbędnych lotów na orbitę.
O tym że jeszcze nie udało się odzyskać Starship i nie wiemy ile czasu zajmie zmodyfikowanie go tak by nie wymagał czasochłonnych napraw po każdym locie nawet nie muszę wspominać. Jak pokazał Bezos, wylądowanie pierwszym stopniem wcale nie jest trudne. Dotychczasowe loty Starship nie napawały optymizmem że da się łatwo i szybko ponownie użyć pojazd. Tak, spodziewam się że SpaceX uda się złapać Starship na wieży, ale to co zostanie złapane nie będzie nadawało się do ponownego lotu jeszcze przez dłuższy czas. Docelowo myślę że SpaceX uda się osiągnąć wielokrotną używalność Starship, choć trudno powiedzieć kosztem jak dużego spadku udźwigu. Spodziewam się że początkowo udźwig Starship na LEO będzie porównywalny z F9 – około 20 ton. Z czasem będzie on rósł i V3 pewnie docelowo z 50-60 ton da radę wziąć na orbitę. Obiecywane 150 ton to raczej dopiero V4. Dlatego właśnie te kilkadziesiąt lotów by zatankować V3 na orbicie. I właśnie dlatego bez V4 wycieczka na Księżyc nie jest możliwa.
A jak już jesteśmy przy planach, to Bezos też podobno ma wielkie plany – jak wiecie od dawna trwają prace projektowe nad dodaniem dwóch silników do New Glenn. Wymagać będzie to wydłużenia pierwszego i drugiego stopnia i poważnych przeróbek platformy startowej, wieży TEL itp. Trudno powiedzieć kiedy to nastąpi, ale raczej wcześniej niż później. Blue Origin planuje także wzorem SpaceX schładzanie paliwa i utleniacza by je zagęścić i w ten sposób osiągnąć większy udźwig bez nadmiernego zwiększania rozmiarów rakiety. No i oczywiście silnik BE-4 będzie podlegał ewolucyjnym zmianom. Nic nie wiadomo o realnych osiągach obecnej wersji New Glenn – ile tak naprawdę jest w stanie wynieść na orbitę. Misja Escapade nie wiele nam powiedziała bo ładunek był lekki i nie wymagał jakichś szczególnie zaawansowanych możliwości udźwigu. Więcej się dowiemy na wiosnę, kiedy to BO planuje wysłać na księżyc prototyp Blue Moon Mk.1. Ambitnie chcą użyć tego samego boostera który wylądował na barce (i który jest podobno już w pobliżu Cape Canaveral, jednak czeka na zgodę na wejście do portu i najwcześniej jutro rano się pojawi).