Po dzisiejszym starcie zaczynam być umiarkowanie optymistyczny – może rzeczywiście SpaceX uda się wystrzelić Echostar 23 za mniej niż dwa tygodnie? W końcu żeby zmniejszyć zaległości musza w tym roku strzelać co dwa tygodnie. Przez pół roku przerwy pewnie naprodukowali wystarczająco komponentów żeby przez jakiś czas utrzymać takie tempo produkcji gotowych rakiet. A potem miejmy nadzieję zaczną coraz częściej używać „dobrze przetestowanych” pierwszych stopni i prędkość produkcji nie będzie już ograniczeniem. Z tego co wyczytałem największy problem jest z produkcją Merlinów – nie są w stanie wyprodukować ich 5 tygodniowo. Dlatego odzyskanie 90% silników po każdym locie powinno im pomoc w utrzymaniu dużej częstotliwości lotów. Zakładając ze są w stanie wyprodukować jakieś 2-3 silniki tygodniowo (patrząc na poprzednie lata wydaje się ze to jest realne) oznacza to ze żeby utrzymać tempo startów musza wykonać 3 starty na każde 5 na używanych rakietach (tak pi razy oko).
Starty co dwa tygodnie są realne nawet przy dwóch platformach – po prostu będzie naprzemian = z każdej raz w miesiącu. Takie tempo jest do osiągnięcia bez większych problemów. Wąskim gardłem będzie raczej McGregor, TX.
Jednak gdzie drwa rąbią tam wióry lecą – następna eksplozja jest tylko kwestią czasu. Mam nadzieje ze firmie uda się cały rok przejść bez żadnej większej awarii – bez tego trudno będzie zdobyć wystarczająco nowych kontraktów na starty żeby sfinansować budowę konstelacji satelitów do internetu. Bo taki jest plan Muska – to internet ma zarobić na Marsa a nie wystrzeliwanie satelitów. Zauważcie ze budowa konstelacji dość poważnie obciąży Vandenberg – orbity na których maja być te satelity są nieosiągalne z Texasu. W przypadku Cape Canaveral nie jestem pewien – nie da się stąd wystrzelić satelitów na orbity polarne a Muskowi zależy na pokryciu zasięgiem zarówno Europy jak i Australii. Ale to dygresja.