Boeing obliczył kilka lat temu że zbudowanie i wysłanie w kosmos ośmiu misji Starlinera (dwie próbne plus sześć zwykłych) będzie kosztowało NASA 4.2 miliarda dolarów. Można spokojnie założyć że firma planowała zarobić ze 20% na tym kontrakcie czyli około 850 milionów dolarów (10% oficjalnie a reszta w ukrytych kosztach). Plus dodatkowe zarobki związane z modyfikacjami misji, dodatkowymi lotami, lotami komercyjnymi itp. Plus $144M które NASA już zapłaciła Boeingowi za modyfikację misji CFT by mogła ona potrwać 6 miesięcy zamiast dwóch tygodni (Inspektor Generalny NASA od początku krytykował tą decyzję jako niepotrzebną).
Mówiąc inaczej – nawet w najgorszym możliwym wariancie, pomimo że Starliner kosztował już Boeinga dodatkowe $595 milionów ($410M miał kosztować CFT-2, ale problem z zaworkami wyraźnie jest bardzo kosztowny, bo Boeing spisał na straty $185M), firma nadal zarobi na tym kontrakcie przyzwoite pieniądze. A w najlepszym wariancie (więcej niż sześć lotów + loty komercyjne + dodatkowe dopłaty za transport towarów na ISS), Starliner zarobi Boeingowi górę pieniędzy. Więc nie ma co się martwić tymi dodatkowymi kosztami, Boeing nie planuje zrezygnować z rozwoju Starlinera. Co mniej-więcej sugeruje że wersja Vulcana ze Starlinerem na szczycie jest nieunikniona.
Boeing nadal nie wie co dokładnie spowodowało problemy z zaworkami, jednak głównym podejrzanym jest Floryda a konkretnie wilgotność. Dlatego firma planuje instalację saszetek z silikonowym osuszaczem powietrza oraz dodatkowych grzejników przy zaworkach. Trzy z czterech zaworków, które zatarły się tak mocno że stukanie, podgrzewanie i zwiększanie napięcia na siłowniku nie dawało żadnych rezultatów zostały wymontowane i wysłane do NASA gdzie mają zostać poddane tomografii komputerowej a następnie demontażowi. N2O4 używany jako utleniacz w połączeniu z wodą daje kwasy azotowy i azotawy. I wyraźnie zaworki zaprojektowane do pracy z N2O4 nie były w pełni odporne na te kwasy, bo korozja spowodowała ich zatarcie się. To wiodąca teoria, ale dopóki nie udowodni się tego ponad wszelką wątpliwość, dopóty Starliner nie poleci. Zresztą nawet jakby udało się to udowodnić szybciej, to naprawa, modyfikacje i recertyfikacja modułu serwisowego trochę jeszcze potrwa.