Nie jestem zbyt dobry z biblioznawstwa ale jakoś tak mi coś w umyśle prześwituje że zanim będzie koniec świata, to ma na nas najpierw spaść siedem plag. Jedną z nich będą choroby weneryczne. I wygląda na to że to się tak trochę spełnia. Może nie choroby weneryczne ale rosyjska sonda Wenera, choć w sumie to nie wiadomo dokładnie co to jest. Podejrzewa się że miała to być Wenera 9, ale jako że nie udało jej się opuścić orbity Ziemi to ZSRR nie przyznało się do jej wystrzelenia. Wystrzelono ją cztery dni po Wenera 8 na identyczną orbitę. Sondy Wenus wystrzeliwane przez ZSRR docierały najpierw na niską orbitę Ziemi i dopiero po jakimś czasie uruchamiały silnik pozwalający im na wyrwanie się z leją grawitacyjnego Ziemi. Wenus 8 się to udało. Tej nieoznakowanej sondzie (która jest znana jako Kosmos 482) coś nie wyszło i utknęła na silnie eliptycznej orbicie ziemi. No i to coś lata sobie na tej orbicie od 1972 roku ale wygląda na to że spadnie na Ziemię w ciągu najbliższych paru tygodni.
Jako że sonda została zaprojektowana do wejścia w wyjątkowo nieprzyjazną atmosferę Wenus, to jest praktycznie pewne że przetrwa wejście w atmosferę ziemi. Całość waży około pół tony więc może narobić trochę bałaganu. W tym momencie wiemy tylko że uderzy ona w miejsce na Ziemi położone pomiędzy 52N a 52S czyli w Polsce może spaść na południe od Zielonej Góry i Białej Podlaskiej. Mi też może na głowę spaść ale szanse na to są tak niewielkie że raczej nie należy się tym przejmować. Można co najwyżej założyć czapeczkę z folii aluminiowej, bo ta świetnie broni przed promieniowaniem kosmicznym, wpływem mikrometeorytów na ciśnienie krwi oraz DEI, wirusem woke i chorobami wenerycznymi (przez wspieranie abstynencji).
Mówiąc inaczej – nie ma co się martwić ale jakby za dwa tygodnie jakiś półtonowy, okrągły obiekt wam spadł na głowę to nie mówcie że nie ostrzegałem.