Ach, co to był za start!

Przed każdym startem żona mnie pyta „po co znowu jedziesz na start rakiety, przecież widziałeś już ich setki?”. Wczorajszy start był przykładem tego że pomimo oglądania setek innych, każdy start jest warty zobaczenia. Przede wszystkim dzięki pogodzie – było delikatne zachmurzenie, które zamiast przeszkadzać, dostarczało dodatkowych efektów wizualnych. Ale także dzięki profilowi lotu Falcona 9. Zamiast jak to zwykle robi szybko skręcić nad ocean i zniknąć, F9 wznosił się pionowo i mieliśmy wrażenie że leci nad nami. Widać było IDEALNIE wszelkie manewry – separację pierwszego i drugiego stopnia, boostback burn kiedy to pierwszy stopień zrobił ostry zakręt i zawrócił w stronę platformy (na tytułowym zdjęciu troszkę to widać), wejście w atmosferę (plazma wokół F9 świeciła), reentry burn (krótki, ale bardzo intensywny) no i w końcu landing burn. F9 lądował jednak na jednym silniku – landing burn był bardzo długi – kilkanaście sekund. Na ten ostatni przestawiłem aparat jako że miałem (chyba słusznie) złe przeczucie że Exploration Tower mi go zasłoni. Ale najlepsze było oczywiście po wylądowaniu. Rakieta usiadła, łuna znikła, wszyscy zaczęli wiwatować a tu jak nie strzeli! Pomimo że oczekiwałem tego huku, to i tak podskoczyłem! F9 godnie zastępuje prom kosmiczny w budzeniu ludzi na Space Coast. Żona mówi że huk ją obudził a nasz pies zerwał się z łóżka i zaczął szczekać. Osiedlowy Facebook też był pełen pytań o to co się stało i czy coś wybuchło 🙂

A oto i zdjęcia ze startu – jedno przedstawia start, separację i boostback burn, drugie reentry burn a trzecie landing burn.

[Best_Wordpress_Gallery id=”19″ gal_title=”Falcon 9 / CRS-9″]

Wg SpaceX start był idealny, podobnie z lądowaniem. Rakieta podobno jest w idealnym stanie i jest 100% pewności że zobaczymy ją lecącą jeszcze raz (ale to dopiero po tym jak pierwszy stopień F9 z misji CRS-8 poleci po raz drugi).Dragon także nie sprawia jak na razie żadnych problemów.

Marek Cyzio Opublikowane przez: