Jak wiecie Aerojet Rockedyne wyraźnie przegrywa walkę o kontrakt na silnik dla Vulcana – rakieta jest projektowana od początku tak, by być napędzana ciekłym metanem i tlenem a silnik AR-1 używa kerozyny – prosta wymiana nie wchodzi w rachubę pomimo że Tory Bruno twierdzi że nadal jest taka możliwość. Ale to nie koniec problemów – także rynek na silnik RL-10 wydaje się gwałtownie kurczyć. Do tej pory Aerojet produkował kilkanaście tych silników rocznie – używała ich zarówno Delta IV jak i Atlas V. Jednak nowy, ostatni stopień Vulcana najprawdopodobniej nie będzie używał RL-10. Brane są pod uwagę silniki BE-3U oraz 8H21 firmy XCOR. Ten ostatni ma podobno największe szanse na wygranie. Dzięki nowatorskiemu zastosowaniu pompy tłokowej zamiast turbosprężarki, 8H21 ma mieć znacznie większą trwałość i możliwość bardzo wielu uruchomień. A ACES w planach ma być czymś co po wleceniu na orbitę ma tam zostać i oferować wszelkiego rodzaju usługi dla satelitów – tankowanie, popychanie itp. Dlatego trwałość i możliwość wielu uruchomień jest kluczowa dla silnika dla ACES.
Także silnik BE-3 firmy Blue Origin wydaje się mieć powodzenie – Orbital ATK już go wybrał jako silnik ostatniego stopnia następcy Antaresa – tak, nie przecierajcie oczu – dopiero co zaprojektowany (i nawet jeszcze nie przetestowany) napędzany silnikami RD-181 Antares ma raczej krótki czas życia. Orbital ATK planuje nową rakietę, w kto®ej pierwszy stopień będzie napędzany paliwem stałym a drugi stopień używać będzie BE-3. Rakieta ma spore poparcie wojska – bez produkcji dużych rakiet na paliwo stałe gwałtownie wzrosną koszty wszelkiego rodzaju silników do małych pocisków produkowanych przez Orbital ATK (np. Hellfire). Zniknie także know-how jak budować takie duże pociski a to może być sporym problemem za kilkanaście lat kiedy trzeba będzie wymienić Minuteman’y i Trident’y. BE-3 ma wielką zaletę – ciąg porównywalny z ciągiem 6 RL-10 czy 8H21. A to ogranicza wiele innych kosztów – rury, okablowanie, elementy mocujące itp.
Jedyne miejsce gdzie RL-10 ma pewną pozycję to EUS NASA – pierwotnie planowano użycie w niej silnika J-2X, ale po wydaniu miliardów dolarów na jego budowę i testy okazał się on za mocny. Dlatego EUS będzie używała czterech silników RL-10. NASA nie przejmuje się kosztami, więc może sobie wybierać silnik na podstawie jego niezawodności (RL-10 był w kosmosie prawie 500 razy!). Jednak ULA musi zacząć liczyć pieniądze i z tego powodu Aerojet Rockedyne pracuje intensywnie nad nową wersją, w której wszelkie kosztowne części zostały wyprodukowane metodą drukowania trójwymiarowego znacząco obniżając ich koszt. Firma przeprowadziła kilka udanych testów takiego silnika, ale nie wiadomo czy te wszystkie zmiany pozwolą na konkurencję z Blue Origin i XCOR.