Ale ten czas szybko leci

To już 5 lat od czasu historycznego lotu załogowego Dragona. Pewnie pamiętacie jak przez długi czas wydawało się że to Boeing jest dużo bardziej do przodu z załogowymi lotami komercyjnymi i że to Boeing wyśle pierwszy astronautów w kosmos. Eksplozja Dragona w czasie testu silników SuperDraco wydawała się potwierdzać nasze przypuszczenia. Pięć lat później loty załogowe Dragonem są praktycznie rutynowe a Boeing nadal nie wylądował kapsułą z astronautami w środku. O tym że SpaceX świetnie zarabia na załogowym Dragonie a Boeing traci miliardy nawet nie chcę wspominać. Nadal nie rozumiem w jaki sposób można było tak za przeproszeniem dać dupy jak to Boeing zrobił. Aż trudno uwierzyć że to możliwe. Jednak pomimo wcześniejszych informacji wygląda na to że Boeing się nie poddaje. Z tego co wyczytałem wynika że będą chcieli powtórzyć testowy lot załogowy. Z astronautami w środku. Pytanie czy znajdą się chętni astronauci do takiej misji? Oglądałem wczoraj ciekawy film dokumentalny na HBO o katastrofie batyskafu Titan. Jak to z każdą katastrofą jest – wiedząc jak się wszystko skończyło można bez problemu znaleźć tysiące znaków że było to nieuchronne i że ludzie musieli zginąć. Jednak dopóki nie znamy wyniku, dopóty wszelkie te ostrzeżenia mogą być fałszywe i nic nikomu się nie stanie. Tak jest z Virgin Galactic (choć już kilka osób zginęło), tak też jest z Starliner – te wszystkie close calls mogą albo być znakami że kierujemy się ku wielkiej katastrofie albo tylko małymi wybojami na drodze do sukcesu. Załogowy Dragon pokazał że to były tylko wyboje choć video eksplodującej kapsuły raczej nie napawało zaufaniem. Zobaczymy co będzie ze Starlinerem – mam nadzieję że nadzór NASA wymusi na Boeingu osiągnięcie wystarczającego poziomu bezpieczeństwa. Warto tutaj wspomnieć że NASA wymaga 1/220 o ile pamiętam czyli nawet jeżeli wszystko będzie dobrze to nadal istnieje znacząca szansa na utratę misji.

A propos utraty ludzi – chciałem się podzielić bardzo smutną wiadomością. Umarł jeden z wolontariuszy muzeum – moim zdaniem jedna z najciekawszych osób jakie mieliśmy.

https://www.northbrevardfuneralhome.com/obituaries/Robert-P-Graveline?obId=42660382

Bob jest uwieczniony na Księżycu – plakietka z jego nazwiskiem poleciała tam w ramach jednej z misji Apollo. Moim ulubionym wspomnieniem na temat Boba jest jak postanowił trzem innym emerytom pokazać osiągi swojej Tesli Model S (miał ją jeszcze w czasach gdy był to jedyny model produkowany przez Teslę) i przy próbie osiągnięcia pierwszej prędkości kosmicznej na bocznej drodze w CCSFS złapała go policja. Możecie sobie wyobrazić zdumienie policjantów jak po zatrzymaniu z samochodu wysiadło cztery osoby w wieku 85+ z czego jedna z butlą z tlenem. Tak, uszło mu to na sucho więc planuje to powtórzyć osobiście ale dopiero jak przekroczę 85 lat. Inna historyjka jaką mi kiedyś opowiedział to jak w latach młodości postanowił ze znajomym podejść możliwie blisko stary którejś z rakiet. I wszystko było by dobrze, gdyby nie to że rakieta eksplodowała. Bob podobno uciekał pomiędzy spadającymi odłamkami i wznieconymi przez nie pożarami – cudem udało mu się uniknąć śmierci. To był niezwykły człowiek i jego śmierć to wielka strata.

Marek Cyzio Opublikowane przez: