ULA nie musi się martwić sankcjami – wszystkie silniki RD-180 jakie zamówiła są w magazynie i firma nie oczekuje dostaw niczego z Rosji. Większym problemem jest Blue Origin i BE-4 ale Tory wczoraj tweetował że silniki są na etapie produkcji i że je w tym roku dostanie.
Northrop Grumman ma za to spory problem. Mają tylko 4 RD-181 w magazynie = na dwa loty Antaresa. Drugi problem to sam Antares który jest robiony na Ukrainie. Można spokojnie założyć że następnych egzemplarzy nie będzie.
Europejskie Soyuzy z Gujany Francuskiej – o nich też można zapomnieć. Stawia to w trudnej sytuacji OneWeb który polega na tej rakiecie.
Współpraca ESA z Roskosmosem w misjach na Marsa i nie tylko – też można o tym zapomnieć.
Sytuacja na ISS jest nieciekawa – Rosja do tej pory nie zgodziła się na przedłużenie czasu życia ISS do 2030 – zgodnie z planem ISS ma zostać zlikwidowane w 2024. W świetle najnowszych wydarzeń podejrzewam że Rosja zaplanuje odpięcie co lepszych kawałków rosyjskiego segmentu od ISS po 2024 i stworzenie własnej stacji kosmicznej. Pozostałe kawałki przestaną być obsługiwane przez Rosję i pewnie trzeba będzie je też odpiąć i zdeorbitowac. To by stawiało USA w dość trudnej pozycji, rosyjski segment jest krytyczny dla istnienia ISS – na amerykańskim segmencie nie ma silników pozwalających ISS na zmianę orbity.
Cóż, świat powinien był ciąć więzy z Rosją już od wielu lat, w końcu Putin nie pojawił się wczoraj. Dobrze że NASA ma Dragona – w ten sposób zarówno astronautów jak i ładunki da się na ISS wysłać. Cygnus też jak trzeba to może na F9 polecieć – z punktu widzenia rakiety to zwykły satelita.