ESA poinformowała o pierwszym teście silnika Vinci – pracował on przez 500 sekund w warunkach symulowanej próżni produkując 18 ton ciągu. Pojawiło się także zdjęcie z Gujany Francuskiej pokazujące teren na którym powstanie platforma startowa dla Ariane 6. ArianeSpace zapewniło także włoską firmę Avio, że Ariane 6 nie będzie konkurowała z Vega – w sytuacji kiedy satelita może polecieć jako jedyny ładunek na Vega albo jako „mniejszy” ładunek na Ariane 62, wybierana będzie ta pierwsza opcja. ESA podpisała kontrakt na przygotowanie Ariane 6 w zeszłym roku – rakieta będzie kosztowała europejskich podatników dwa i pół miliarda euro. Zdecydowano się także zwiększyć rozmiar silników na paliwo stałe – spowoduje to poprawę osiągów zarówno Ariane 6 jaki i Vega (i Vega C). ESA wyprodukowała także raport pokazujący że przemysł kosmiczny produkuje 2.2% GDP strefy Euro i zainwestowanie dwóch i pół miliarda euro w nową rakietę jest ekonomicznie uzasadnione.
Wszystko pięknie, ale… Ariane 6 ma kosztować $87M za wyniesienie 5 ton na GTO (Ariane 62) i $103.5M za 10.5 tony (Ariane 64). Falcon 9 obecnie (a nie w 2020 roku) kosztuje $62M za 5.5 tony na GTO i $90M za 8 ton. Do 2020 roku ceny te mogą się radykalnie zmienić (czytaj spaść). Do tego JAXA planuje rakietę H-III z udźwigiem około 5 ton na GTO (najsłabsza wersja) za około $50M. Czyli mówiąc inaczej Ariane 6 jeszcze nie powstała a już jest za droga. Co oznacza że ESA planuje dosłowne wyrzucenie w błoto dwóch i pół miliarda euro. Nie płacę podatków w Europie, więc za bardzo mnie to nie denerwuje, ale europejscy czytelnicy powinni czuć się wkurzeni. Począwszy od sposobu w jaki rozwija się przemysł kosmiczny w Europie a skończywszy na wydawanych kwotach na rakietę która w założeniach ma być znacznie bardziej kosztowna niż rakiety konkurencji.