No może nie do końca grozy, ale jednak wczorajszy start Soyuza nie odbył się bezproblemowo. Ale to raczej norma niż wyjątek, Soyuzy są jak Łada – skrzypią, trzeszczą, coś się psuje, ale dowożą do celu.
W tym wypadku nie rozłożyła się jedna z baterii słonecznych. Na szczęście Soyuz wyposażony jest w baterie + lot był na „szybkiej” trajektorii dojścia do ISS (po 4 orbitach a nie po tradycyjnym, 34 orbitowym podejściu), więc baterie słoneczne nie były problemem. Jednak marcowy Soyuz TMA-12M miał problem z oprogramowaniem i musiał dać sobie spokój z czteroorbitowym podejściem – gdyby to samo się stało w przypadku tego Soyuza to mieli byśmy niezły kryzys na orbicie (i pewnie lądowanie awaryjne).
A sama bateria słoneczna się rozłożyła w momencie zacumowania do ISS – wstrząs związany z cumowaniem jej wyraźnie pomógł.