Wczoraj miałem niezwykłą okazję poznać następnego astronautę – pan Don Thomas, który leciał STS-65, STS-70, STS-83 i STS-94. Opowiadał nam on o słynnym locie STS-70 – słynnym, bo znanym jako lot który został zaatakowany przez dzięcioła.
STS-70 był lotem promu kosmicznego Discovery, który odbył się w 1995 roku. Jego głównym celem było wyniesienie na orbitę satelity komunikacyjnego TDRS-7. Załogę stanowiło 5 osób, poza wspomnianym Donald A. Thomas lecieli także Terence T. Henricks, Kevin R. Kregel, Nancy Jane Currie oraz Mary Ellen Weber. Okazało się że wszyscy poza Kevinem są z Ohio. W związku z czym Don zadzwonił do gubernatora stanu Ohio i jakiś czas później Kevin dostał honorowe obywatelstwo tego stanu. Dzięki temu była to pierwsza misja kosmiczna w której wszyscy astronauci byli z Ohio. Jednakże po wylądowaniu Kevin (urodzony w Amityville, NY) załatwił wszystkim honorowe obywatelstwo tego miasta, co spowodowało że lot STS-70 był także pierwszym w historii w którym wszyscy astronauci byli obywatelami miasta Amityville, NY.
Plakietka lotu też ma swoją historię – astronauci zaprojektowali ją by przypominała logo uniwersytetu stanowego w Ohio. Oczywiście NASA by się nie zgodziła na coś takiego, więc oryginalny projekt (z czerwoną obwódką) zmieniono na ten z czarną. Projekt przeszedł, a astronauci przyznali się do tego na czym jest wzorowany dopiero jak już wyprodukowano pierwsze plakietki i było za późno. Podobno NASA była lekko wkurzona.
Następną ciekawostką z lotu jest to że astronauci mieli ciekawy problem przylatując do KSC – pogoda, jak to na Florydzie, była bardzo kiepska więc nie zezwolono im na lądowanie na SLF w KSC i musieli wylądować na lotnisku w Orlando. Astronauci byli w czasie kwarantanny – nie wolno im było się zbliżać do innych ludzi. Problemy zaczęły się po lądowaniu – najpierw przyjechała policja zaniepokojona lądowaniem kilku T-38. Powstało wtedy zdjęcie które Don pokazywał na prezentacji – policja z kajdankami „aresztuje” astronautów na pasie lotniska. Następny problem pojawił się chwilę później – po telefonie do KSC że są w Orlando i że potrzebują transportu, kazano im iść do wypożyczalni, wynająć sobie vana i przyjechać samemu!
Ale największym zaskoczeniem dla wszystkich był dzięcioł. Okazuje się że na kilka dni przed startem, pewien dzięcioł z Florydy zdecydował się że pomarańczowy zbiornik promu kosmicznego będzie wspaniałym miejscem na zbudowanie sobie gniazda. I zaczął je budować. Niestety potrzebował wykuć dziurę o głębokości około 30 cm, a pianka na promie jest cieńsza – co udało mu się rozpocząć fajną dziuplę, to dochodził do aluminium i musiał się poddać. Ale dzięcioły z Florydy są zwierzętami bardzo wytrwałymi, więc dzięcioł nie rezygnował. W ciągu kilku dni, dzięcioł wydłubał ponad 200(!) dziur w pomarańczowym zbiorniku. NASA ma do tej pory ponad 14 godzin nagrania z tego zdarzenia. Ciekawe jest to że NASA obserwowała całe wydarzenie nie robiąc nic by je zatrzymać – nagranie pokazuje że ktoś obserwował tego dzięcioła – jak dzięcioł poleci w inne miejsce, to kamera podąża za nim, ustawia ostrość i nagrywa akt wandalizmu.
Uszkodzenia były tak poważne że trzeba było prom wycofać z platformy do VAB a następnie pracowicie zalepić dziury. Zajęło to sporo czasu, ale NASA nie próżnowała. Powstała specjalna komisja do spraw zabezpieczania promu przed atakami dzięciołów. Komisja pracowała dzień i noc i po wielu spotkaniach, naradach i konsultacjach z ekspertami od dzięciołów znaleziono rozwiązanie – balony z wielkimi oczami. Okazuje się że dzięcioły widząc taki balon, myślą że to patrzą na nie oczy piekielnej sowy. I uciekają gdzie pieprz rośnie. Dla bezpieczeństwa balony te zostały zamocowane na pomarańczowym zbiorniku w czasie transportu promu z VAB a potem gdzie tylko się dało na platformie. Zamontowano też głośniki wydające dźwięki atakujących sokołów, makiety sów itp. Chyba pomogło, bo od tej pory żaden inny prom nie został zaatakowany przez dzięcioły (choć zwolennicy zoologicznych teorii spiskowych twierdzą że katastrofa promu Columbia została spowodowana właśnie przez dzięcioła który zrobił sobie gniazdo w piance).
Don opowiadał o dowcipach jakie im robiono w czasie lotu – wiadomości od Ground Control ze zdjęciami dzięciołów, maskotka dzięcioła ukryta w jednym z pojemników w promie kosmicznym itp. Nawet jak mikrometeoryt uderzył w jedno z okien promu i utworzył mały krater, to oficjalna analiza tego wydarzenia wspominała dzięcioła (w skafandrze kosmicznym oczywiście).
Lot odbył się pomyślnie, ale plakietka lotu została zmieniona – dodano na niej dzięcioła (jednocześnie częściowo zasłaniając nazwisko naszego bohatera). O dzięciole powstała także piosenka.
Poniżej kilka zdjęć z tego ciekawego spotkania 🙂
P.S. Kupiłem sobie książkę „Orbit of Discovery: The All-Ohio Space Shuttle Mission” i mam w niej autograf 🙂 Don napisał „nie spuszczaj oczu z gwiazd” 🙂
Astronauta Don Thomas |
Astronauta Don Thomas |
Urządzenie do odstraszania dzięciołów jakie zaprojektowała NASA |
Astronauta Don Thomas podpisuje książki |
Astronauta Don Thomas i autor bloga |