Wczoraj był jakiś nieudany dzień dla rakiet. F9R wybuchł a Soyuz startujący z Gujany Francuskiej wyniósł dwa satelity systemu Galileo na niewłaściwą orbitę.
Satelity miały być wyniesione na kołową orbitę o inklinacji 55 stopni i promieniu 23500 km. Początkowo ESA ogłosiła sukces, ale USAF szybko ostudziło ich zadowolenie – satelity są na eliptycznej orbicie o perygeum 13700 km i inklinacji 49.7 stopnia. Obecnie największym pytaniem jest czy satelity mają wystarczająco paliwa by dotrzeć na właściwą orbitę i jeżeli tak to jak bardzo skróci to ich czas życia.
Edycja – pojawiło się więcej szczegółów – wygląda na to że problem był z ostatnim z planowanych uruchomień silnika modułu Fregat. Satelity są na orbicie 13700 km na 25900 km. Ostatnie uruchomienie silnika miało zmienić orbitę na kołową i zmienić jej inklinację. Jak widać albo ono nie nastąpiło, albo było krótsze/o mniejszej energii niż planowano. Moduł Fregat został wyprodukowany przez NPO Lavochkin z Rosji i był zmodyfikowaną wersją – miał powiększone zbiorniki na paliwo i utleniacz. Warto zauważyć że to dopiero drugi problem z tym modułem na 45 lotów.
Edycja 2 – Space News opublikowało artykuł w którym sugerują że satelity są na śmieci – nie mają wystarczająco paliwa na zmianę orbity. O ile wyrównanie orbity do kołowej powinno być możliwe przy użyciu paliwa jakie mają satelity, o tyle na zmianę inklinacji nie ma szans. Artykuł też wskazuje na ciekawostkę jaką można było zauważyć w czasie transmisji – w momencie gdy wszyscy świętowali w centrum lotów sukces misji, jeden z pracowników siedział z zaniepokojoną miną przed ekranem.