
Dziś ArsTechnica opublikowała artykuł który wyraźnie wskazuje na Bezosa jako potencjalnego wybawcę NASA. Wg. Erica Bergera, tylko Bezos może pomóc wygrać wyścig na Księżyc. Co więcej w bardzo nietypowy sposób – modyfikując swój księżycowy lądownik Blue Moon Mk1 by mógł on wziąć na pokład załogę. Oczywiście cały plan jest troszkę skomplikowany i zakłada użycie co najmniej dwóch takich lądowników – jeden pusty by wylądował na Księżycu i czekał na załogę która by wylądowała drugim. Jednak żaden z lądowników nie wymaga tankowania na orbicie – każdy daje się wystrzelić za pomocą New Glenn. Blue Moon Mk1 jest w stanie zawieźć w obecnej wersji około 3 ton ładunku na Księżyc. Te 3 tony to mniej więcej tyle paliwa i utleniacza ile potrzeba by wystartować z Księżyca i osiągnąć raczej wysoko energetyczną orbitę na której będzie czekał Orion. Więc tak pi razy oko rachunek energetyczny się domyka.
Blue Origin pracuje nad znacznie bardziej ambitnym planem Blue Moon Mk2 ale ten będzie gotowy dopiero za kilka lat + wymaga tankowania na orbicie które wydaje się najbardziej przerażającym wszystkich elementem całej układanki.
Przy okazji z artykułu dowiadujemy się że SpaceX ma jak zwykle problemy i że wszystko jest opóźnione i co najgorsze przy przewidywanych przez firmę możliwościach udźwigu Starship V3, trzeba będzie 20-40 tankowań na orbicie zanim księżycowy Starship będzie mógł wyruszyć w podróż na Księżyc. Cały plan się w tym momencie wydaje zupełnie nierealny – z uwagi na to że Ziemia się obraca takie tankowanie wymaga 3-4 startów co 90 minut, potem 12 godzin przerwy i następnych 3-4 startów co 90 minut. Optymistycznie można założyć że SpaceX uda się dwa starty dziennie wykonać a to oznaczało by 10-20 dni startów dzień w dzień by zatankować Starship. Niezwykle ambitny plan i raczej nie do realizacji w ciągu najbliższych paru lat.
Ale główna część artykułu poświęcona jest historii tego jak to USA zmarnowało 20 lat i kilkadziesiąt miliardów dolarów na budowę rakiety i kapsuły załogowej jednocześnie nie inwestując ani w lądownik księżycowy ani w skafandry kosmiczne do poruszania się na Księżycu. Dzięki czemu teraz mamy misję Artemis 2 która powtórzy Apollo 8, ale przerwa między Artemis 2 i Artemis 3 będzie znacznie dłuższa niż między Apollo 8 a Apollo 11. To ciekawa historia nieustannych walk między zwolennikami osiągnięcia czegoś a zwolennikami utrzymania miejsc pracy w swoich okręgach. Tak, mamy dzięki temu SLS i Oriona ale kosztowały one znacznie więcej niż powinny a jednocześnie ich kosztowność spowodowała że nie było pieniędzy na resztę przez co dz^ś możemy sobie co najwyżej polecieć na wycieczkę wokół Księżyca.
Z mojej strony dodam do tego ultra-optymistyczne harmonogramy przedstawiane przez Muska – o ile pamiętam to już dawno mieliśmy latać na Marsa a tu nadal na orbitę nie jesteśmy w stanie się wybrać za pomocą Starship (choć ostatni lot był relatywnie udany). I nieustanne opóźnienia Blue Origin które pomimo relatywnie rozsądnie wyglądających harmonogramów nie jest w stanie ich wykonać (słynne 8 lotów w 2025). Te ostatnie są szczególnie niepokojące, biorąc pod uwagę coraz większe zainteresowanie przekazaniem BO ważnych elementów eksploracji kosmosu. Jestem ciekaw czy uda się wysłać te satelity Eskapade na Marsa, czy opóźnienie w starcie będzie na tyle duże że okienko transferowe się zamknie, czy raczej rakieta zawiedzie? Powinniśmy mieć jakieś lepsze dane już niedługo – podobno New Glenn ma się pojawić na platformie startowej na dniach, potem testy statyczne (Firefly i SpaceX pokazały że potrafią one przynieść sporo przykrych niespodzianek), integracja rakiety i w listopadzie pewnie start jak nic złego się nie wydarzy. No i lądowanie od którego zależy bardzo wiele.