Pojawiło się kilka mniej-lub-bardziej nowości o Falconie 9 Block 5 i o najbliższej przyszłości Falconów. Przede wszystkim wiemy znowu troszkę więcej o Block 5 – ma mieć on silniki o ciągu większym o 7-8%, lepsze oprogramowanie komputera sterującego lądowaniem tak by w większym stopniu wykorzystać „szybowanie” co pozwoli na lekkie spłaszczenie trajektorii a co za tym idzie lepszy udźwig rakiety. Rakieta ma mieć osłony termiczne na zbiornikach (nagrzewanie się rakiety jest jednym z powodów dla których nie daje się jej obecnie wykorzystać więcej niż do 2-3 lotów) + nowe osłony termiczne silników – obecne są jednorazowe, nowe będą wytrzymywały kilka-kilkanaście lotów. Nogi oczywiście będą składane pozwalając na szybkie położenie rakiety po lądowaniu.
Ludzie na Reddit pracowicie policzyli że jeżeli uda się użyć pierwszy stopień 10 razy, to SpaceX mógłby obniżyć cenę startu o połowę bez zmniejszenia zysków. Już obecnie koszt przygotowania do lotu rakiety Block 3 wynosi około połowy kosztu jej produkcji. Block 5 ma mieć te koszty praktycznie zerowe – nie będą wymagane żadne wymiany czegokolwiek a jedynie szybka inspekcja. Cóż, konkurencji jedynie pozostanie oferowanie „niezawodności” i „terminowości” by uzasadnić znacznie wyższą cenę a i to niepewne jako że SpaceX planuje tak zwiększyć częstotliwość lotów by być w stanie wysłać satelitę bez oczekiwania na dostępność rakiety. Nie mówi się o tym, ale SpaceX intensywnie pracuje nad optymalizacją samego procesu przygotowywania satelity do lotu.
No i oczywiście pojawiła się informacja o użyciu Raptora w Falconie 9 i Heavy – jest ono jak wiemy poważnie brane pod uwagę. Myślę że drugi stopień dla Falcona Heavy jest praktycznie pewny, czy będzie on używany także w Falconie 9? Trudno powiedzieć. To że docelowy Falcon Heavy będzie diametralnie różny od tego co SpaceX planuje wystrzelić w tym roku jest już potwierdzone – przede wszystkim zmiany wynikające z użycia Block 5 wymuszają spore przeprojektowanie Heavy w stosunku do wersji używającej Block 3. Dlaczego by nie pójść za ciosem i nie zrobić drugiego stopnia który w pełni wykorzystuje możliwości FH?
A z innych historii to SpaceX w końcu się zorientował że transportowanie rakiet w lewo i prawo po całym USA nie ma sensu i buduje stanowiska testowe na LZ-1. Na początek tylko dla Dragona – będą tam testowane silniki do awaryjnego ratowania kapsuły oraz hangar w którym Dragony będą przygotowywane do lotu:
Całość będzie zbudowana na południowy zachód od obecnej platformy do lądowania. Jak pewnie wiecie, SpaceX już praktycznie zbudował drugą platformę do lądowania, jest ona na północny zachód od obecnej i jest znacznie mniejsza. Jako że Falcony 9 lądują obecnie z aptekarską dokładnością (ten od Formosat 5 wylądował mniej niż metr od celu), to duża platforma nie jest wymagana. Oczekuję że SpaceX przerobi obecną, dużą platformę tak by zrobić z niej dwie i w ten sposób będziemy mieli trzy platformy.
Testowanie silników Dragona wymaga dość specyficznej infrastruktury – problemem jest hydrazyna i jej toksyczność. Na szczęście CCAFS ma dziesiątki lat doświadczenia w testowaniu silników napędzanych tym świństwem i usuwaniu skażenia więc SpaceX nie powinien mieć problemów ze zbudowaniem czegoś co nawet obecne normy ochrony środowiska zaakceptują. Jednak oznacza to że dostęp do LZ-1 będzie jeszcze bardziej utrudniony niż dotychczas i nie należy się spodziewać że kiedykolwiek uda mi się tam znowu trafić.
Nadal nie jest pewne z której platformy poleci SES-11 – wszystko zależy od tego czy uda się na czas przygotować LC-40. Jeżeli nie, to SES-11 będzie musiał polecieć z LC-39A a to oznacza że Falcon Heavy może nie polecieć w tym roku. Sama rakieta wydaje się być gotowa – dwa jej kawałki są na LC-39A a trzeci jest w Texasie i podobno ostatnio przeszedł wszystkie wymagane testy. Jednak huragan Harvey może opóźnić transport rakiety do CCAFS – sporo dróg jest nieprzejezdnych co utrudnia logistykę transportu.
Przygotowania do startu X-37B idą w najlepsze, ciekawe że pojazd nie ma problemu z poziomą integracją której wymaga F9. Start już niedługo – 7 września. Pomimo że to tylko 8 dni do startu, to nadal nie ma podanego okienka startowego. To wszystko po to by Rosja i Chiny nie były w stanie przesunąć swoich satelitów szpiegowskich na czas tak by śledzić start. Zresztą nawet jak już okienko zostanie podane, to pewnie będzie duże a szanse na to że start nastąpi na jego początku są niewielkie. Oj, czeka mnie ciężki dzień w czwartek…