Bryce Canyon i Cedar Breaks

Dziś kilkanaście zdjęć z dwóch bardzo ciekawych miejsc w Utah – Bryce Canyon i Cedar Breaks. Byliśmy tam kilka lat temu, a zdjęcia prezentuję w ramach „zwiedzamy USA z Florydziakiem” 😉

Zacznijmy od Cedar Breaks – miejsce to zostało zakwalifikowane jako pomnik narodowy (National Monument) już w 1933 roku przez prezydent Roosevelt’a. Jest to naturalny amfiteatr powstały w wyniku erozji. Na szczycie wysokość przekracza 3000 metrów N.P.M., a głębokość amfiteatru to ponad 600 metrów. Nawet dojazd do tego miejsca jest ciekawy, bo wspina się drogą wśród pól wulkanicznych z wielkimi, czarnymi skałami wyglądającymi zupełnie nierealnie.

Cedar Breaks, Bryce Canyon, Zion i Wielki Kanion podobno mają ciekawe połączenie w sensie geologicznym – to co jest geologicznie dnem Cedar Breaks jest szczytem Bryce Canyon. Dno Bryce Canyon to geologicznie szczyt Zion. A dno Zion to geologicznie szczyt Wielkiego Kanionu.

Skały wulkaniczne
Widoki ze szczytu Cedar Breaks
Cedar Breaks
Amfiteatr w całej okazałości
Jeszcze jedno ujęcie amfiteatru
I jeszcze jedno ryzykując upadek

Jedno ze starych drzew w Cedar Breaks – wiek jest szacowany na 1500-4900 lat
Widok na Cedar Breaks
Żona w najwyższym punkcie Cedar Breaks – 10350 stóp = 3154 metry N.P.M.

A drugim miejscem o którym dziś chcę napisać jest Bryce Canyon – następna niesamowita formacja skalna w Utah. Po wielu wycieczkach do Utah (zarówno letnich jak i zimowych) zaczynam się czasem zastanawiać czy Mormoni przypadkiem nie mają racji twierdząc że to ziemia obiecana – Utah moim zdaniem jest najpiękniejszym stanem w USA.

Bryce Canyon to olbrzymi kanion powstały w wyniku erozji. Sam park znajduje się na przyzwoitej wysokości pomiędzy 2400 a 2700 metrów N.P.M – niżej niż Cedar Breaks, ale wyżej niż Zion Park (o którym niedługo napiszę). Technicznie Bryce Canyon nie jest kanionem, bo nie powstał w wyniku typowej erozji wodnej – ukształtowała go „erozja wsteczna„. Nie jest on także kanionem, bo tak naprawdę jest serią amfiteatrów. Ale jako że się nazywa Bryce Canyon, to będę o nim mówił „kanion”. 
Do kanionu jest kilka zejść, samo schodzenie jest bardzo przyjemne, troszkę mniej fajnie się potem wchodzi na górę. Na szczęście zazwyczaj pod górę jest mniej do niesienia bo litry wody które targaliśmy w dół zdążyły już zostać wypite i wyparowane. Upału przy takiej niskiej wilgotności się raczej nie czuje, bo organizm jest w stanie efektywnie się schłodzić przez parowanie. Problem w tym że wyparowujemy bardzo dużo wody i bardzo łatwo się odwodnić. Dlatego trzeba pić, pić i pić wodę, czasem na siłę.

Bryce Canyon jest jednym z moich miejsc na bucket list które mam zamiar kiedyś odwiedzić jeszcze raz, tym razem na kilka dni, tak by pochodzić po tym pięknym parku.

Droga do Bryce Canyon sama w sobie jest niesamowita
Żona ryzykuje życiem dla fajnego zdjęcia
Jeden z amfiteatrów Bryce Canyon
Niesamowite co erozja może wyprodukować
Inny amfiteatr Bryce Canyon
Bryce Canyon
Bryce Canyon z dołu
Ściany Bryce Canyon
Bryce Canyon
Grawitacja nie działa?
Ciekawe jakie mieli wrażenia odkrywcy tego miejsca?
Na dnie kanionu rosną w najdziwniejszych miejscach drzewa
Zejście do kanionu
Schodzimy
Kanion z góry
Tak się ze skałami rozprawia erozja!
A na koniec dla wytrwałych skrolowaczy dwie ciekawostki:
W Bryce Canyon zobaczyliśmy coś wschodnioeuropejskiego!
A to jest hamburger po meksykańsku – podany z twarożkiem, ale bez bułki! Był PYSZNY!
Marek Cyzio Opublikowane przez: