Wczoraj pojawiło się nowe studium wpływu na środowisko – tym razem FAA rozpatruje prośbę SpaceX o stworzenie nowej strefy do lądowania Dragonów (zarówno załogowych jak i towarowych). Jak wiecie dotychczas towarowe Dragony lądowały wyłącznie na Pacyfiku. Jednak w przypadku lotów załogowych SpaceX planuje także opcję lądowań na Atlantyku. Powodów jest kilka, ale najważniejszym jest zwiększenie liczby orbit z których można bezpiecznie wylądować. W razie jakiejś choroby astronauty czy innego nagłego przypadku może nie być czasu na poczekanie aż stacja i/lub kapsuła znajdą się na odpowiedniej orbicie. Strefa lądowań na Atlantyku jest bardzo fajna:
Wygląda na to że w przy sprzyjających okolicznościach będę w stanie zobaczyć lądowania! Oczywiście wymagać to będzie sporo szczęścia i informacji od SpaceX (które nie wiadomo czy będziemy mieli) na temat dokładnej trajektorii lądowania. Ale na pewno będę słyszał te lądowania – wcześniejsze studium lądowań na silnikach wyliczyło gdzie i jak bardzo będzie słychać strzał związany z naddźwiękową prędkością kapsuły:
Przesunięcie strefy lądowania nad ocean spowoduje że huk będzie mniejszy – poprzednio byłem w strefie 0.40 psf = czyli typowa szyba na patio mająca 4 stopy na 14 stóp dostawała by odpowiednikiem 10’cio kilogramowego odważnika. Mieszkańcy Space Coast by pewnie wyszli protestować po kilku takich lądowaniach a najlepszą inwestycją było by założenie zakładu szklarskiego. Jednak lądowania będą w oceanie, maksymalne ciśnienie spadnie w okolice 0.35 psf i miejmy nadzieję że szyby to wytrzymają. W końcu mają być huragano-odporne…
Ale… Ale SpaceX dla dodatkowego zwiększenia ilości orbit z których można bezpiecznie wrócić poprosił FAA o zgodę na dodatkowy, raczej zwariowany rozmiarami obszar na którym mogą lądować ich rakiety, kapsuły i osłony ładunku. Obejmuje on spory kawałek zatoki Meksykańskiej:
Oczywiście nie cały ten obszar jest realnie dostępny – największym problemem są platformy wiertnicze które zaznaczono na obrazku powyżej na wściekle zielono (ciekawe czy dobór koloru był specjalny – ja bym je zaznaczył czarnymi trupimi czaszkami 😉 ). Jak widać praktycznie wszystko na zachód od Alabamy jest nie do użycia z uwagi na gęstość rozstawienia platform. SpaceX ma troszkę miejsca na wschód od Boca Chica gdzie praktycznie nie ma platform, ale potem jakiekolwiek próby lądowania by się pewnie spotkały z ostrymi protestami właścicieli.
Przy okazji pojawiły się też ciekawe rysunki pokazujące sposób w jaki SpaceX planuje ratować osłony ładunku:
SpaceX testuje podobno dwa latające skrzydła – jedno o powierzchni 1782 stopy kwadratowe (165 m2) a drugie o powierzchni 3000 stóp kwadratowych (278 m2) – to drugie zrobione jest ze znacznie cieńszego nylonu i sumarycznie jest lżejsze niż to pierwsze. W dokumencie jest pewnie więcej ciekawostek, ale w pracy mnie gonią i nie mogę go spokojnie przeczytać…