Dziś taka dziecinna gra słów – Rogozin ma jutro ogłosić co dalej z ISS. Wg. wczorajszych zapewnień NASA są spore szanse że Rogozin nie pokaże rogów (w skrócie rogogów) i Roskosmos zobowiąże się do przedłużenia czasu życia ISS do 2030.
Rosja nie ma wiele opcji – odpięcie rosyjskiego segmentu od ISS jest nierealne – problemem jest zasilanie – baterie słoneczne zainstalowane na rosyjskich modułach nie mają wystarczającej mocy. Pewnie starczyło by na utrzymywanie tych modułów w stanie uśpienia, ale zbudowanie nowego modułu zasilająco-chłodzącego zajęło by wiele lat w czasie których rosyjska stacja kosmiczna musiała by stać opuszczona. Drugi problem to brak systemu utrzymywania pozycji na orbicie – rosyjskie moduły mają silniczki manewrowe, ale zapasów paliwa w nich wystarczyło by na kilkanaście – kilkadziesiąt dni. Obecnie ISS utrzymuje pozycję dzięki kołom żyroskopowym w amerykańskim segmencie.
Amerykański segment jest w znacząco lepszej sytuacji – jedyne co by utracił po obrażeniu się Rosjan, to możliwość autonomicznej zmiany orbity bez pomocy Cygnusa czy Progressa. Takie zmiany są od czasu do czasu niezbędne z uwagi na możliwość kolizji z kosmicznymi śmieciami. Zbudowanie czegoś, co na stałe było by przyczepione do ISS i mogło dokonywać takich zmian zajęło by też kilka lat, ale w międzyczasie pewnie dało by się jakoś przeżyć trzymając zawsze jednego Cygnusa przy ISS.