Dziś rano o 5:30 obudził mnie (i sporą część Space Coast) start Falcona 9. I zastanawiam się czy te starty mają jakiś wpływ na produktywność ludzi którym przerwano sen i teraz idą zmęczeni do pracy? Za dawnych czasów gdy startów było 10-12 w roku, nocne loty nie były problemem. Ale obecnie gdy start jest dosłownie co 2-3 dni, takie regularne pobudki w środku nocy są trochę wkurzające. O tym co będzie jak Starship zacznie regularnie latać wolę nawet nie myśleć. To a propos czytelników którym marzy się mieszkanie na Space Coast – robi się to coraz mnie fajne a coraz bardziej uciążliwe. Szczególnie jesienią i zimą kiedy otwieramy okno w nocy bo jest wystarczająco chłodno.
P.S. Jak już trochę przysnąłem to ponownie obudził mnie pociąg z Orlando do Miami. Dla bezpieczeństwa musi on ryczeć swoimi syrenami przed każdym przejazdem kolejowym a mam jeden dokładnie milę od domu. Normalnie mnie to nie budzi ale jak człowiek jest wybity ze snu to wszystko go budzi. Musiał być chyba dziś trochę opóźniony bo normalnie wyjeżdża z Orlando 4:38 nad ranem i jest u mnie w okolicach 5:10 nad ranem. Ooo – jest 7:44 i właśnie następny pociąg jedzie i ryczy.
Mam taką teorię że ponieważ znacząca część mieszkańców Space Coast albo nadal służy albo dawnie służyła w wojsku to wszyscy są tutaj mnie lub bardziej głusi (efekt uboczny strzelania z broni palnej) i nikomu huk nie przeszkadza. I dlatego jest tak głośno.
I taki dodatek. Jak już poleciały rakiety i przejechały pociągi to teraz na niebie zaroiło się od samolotów i helikopterów i wszystkie warczą ja szalone że ptaków nie słychać.