Znalazłem taką ciekawostkę związaną ze startem Artemis 1 i zniszczeniami jakie rakieta spowodowała na platformie startowej. Okazuje się że główną przyczyną zniszczeń była awaria rurki doprowadzającej gazowy azot do platformy. Tenże azot był używany później do uruchomienia systemu przeciwpożarowego i (co ważniejsze) włączenia czegoś w rodzaju prysznica po starcie rakiety. Syf z silników na paliwo stałe jest niezwykle korozyjny i po starcie trzeba jak najprędzej dokładnie umyć platformę. Pogoda też nie współpracowała i nie było deszczu.
Efektem końcowym była konieczność wymiany prawie 7 kilometrów rurek, które zostały nadżarte przez te nadchlorany. Cztery miesiące pracy. Rurki są podobno cieniutkie (żeby platforma była możliwie lekka) i nawet lekkie nadżerki powodują że mogą pęknąć przy następnej próbie startu. Poza tym było sporo innych problemów – np. wygięła się struktura w której porusza się winda. Trzeba było wymienić osłony ablacyjne na dole platformy. No i przy okazji przygotowano platformę do obsługi astronautów – zainstalowano cały system ucieczki. W razie czego korytarz którym dochodzi się do Oriona musi w 45 sekund wrócić na pozycję przy kabinie, astronauci wtedy wylezą z kapsuły i po krótkim sprincie trafią do znanego z promów kosmicznych rollercoastera którym zjadą na brzeg platformy, Zakładając że nadal nie są oni usmażeni na bekon, po wykaraskaniu się z tych koszyków mogą się udać do schronu który jest w pobliżu. Mogą także wleźć do transportera opancerzonego i wyruszyć w stronę VAB. Cały ten plan wydaje się mało realny, jednak Orion w odróżnieniu od promów kosmicznych ma LAS i jakby coś naprawdę niedobrego się działo, to kapsuła może uciec od eksplodującej rakiety. Dlatego nie za bardzo rozumiem konieczność tego systemu z koszykami itp. Ale SpaceX też go ma więc może chodzi o to że bez opcji adrenalinowej atrakcji astronauci nie chcą latać w kosmos?
A wracając do Artemis II – wygląda na to że w tym momencie na ścieżce krytycznej jest Orion – NASA zastanawia się jak zmodyfikować harmonogram przygotowań do startu na wypadek dalszych opóźnień z Orionem i podobno istnieje opcja że WDR SLS’a odbędzie się bez zainstalowanego na szczycie Oriona. I dopiero po WDR, SLS wróci do VAB i dostanie Oriona. To by pozwoliło zmniejszyć ewentualne opóźnienia. Oczywiście jak poprzednim razem wielki problem jest systemem samozniszczenia rakiety – tego kompletnie nie rozumiem, bo w końcu wymagania na ten system są znane od lat i NASA mogła go tak zaprojektować by nie stanowił on problemu. Wojsko wymaga by test systemu odbył się nie więcej niż 15 dni przed startem. A test systemu można wyłącznie wykonać w VAB, bo na platformie nie ma do niego dostępu. A jak zrobi się WDR bez Oriona, to czas niezbędny do przygotowania rakiety na platformie przekracza 15 dni i jest tzw. jajo. Zobaczymy co NASA wymyśli, bo nie spodziewam się by wojsko zgodziło się na żadne dewiacje – w końcu gdyby nastąpiła jakaś awaria w czasie lotu i jeden z SRB wyruszył w stronę zaludnionych terenów a system samozniszczenia nie zadziałał, to osoba która podjęła decyzję o zgodzie na dewiację w wymaganiach miała by nieźle w gaciach. Zresztą nie tylko ona. Swoją drogą – dlaczego nie mogą wzorem SpaceX wynająć gdzieś tzw. „cherrypicker” i wysłać jakiegoś odważnego stażysty żeby odpiął odpowiednie kabelki?