Jak pewnie czytelnicy wiedzą, rakiety napędzane są silnikami rakietowymi a nie turboodrzutowymi z prostego powodu – przedostanie się przez gęste warstwy atmosfery nie jest jakimś szczególnie trudnym zadaniem z ekonomicznego punktu widzenia. Jednak na fali gorączki kosmicznej, jak grzyby na deszczu powstają firmy próbujące zanegować dotychczasowe rozwiązania. Niektórzy planują używanie samolotów czy też szybowców do wynoszenia drugiego stopnia rakiety tak wysoko jak tylko się da, inni (Skylon) próbują zrobić silnik hybrydowy, napędzany początkowo tlenem atmosferycznym a potem działający jak typ;owy silnik rakietowy. Jeszcze inni (DARPA) po prostu chcą używać samolotu F-15 do wystrzeliwania rakiet.
Do całego tego bałaganu postanowiła dołączyć nowo powstała firma FusionFlight – ich pomysłem jest zbudowanie rakiety napędzanej czterema silnikami F100 (tymi of F-15 i F-16). Cyferki wydają się być interesujące – F100 ma około 12 ton ciągu z uruchomionym dopalaczem a sam waży półtora tony = każdy silnik jest w stanie unieść ponad 10 ton ładunku (paliwo + reszta). Pierwszy stopień tej rakiety będzie wznosił się na jakieś 20 kilometrów i zostawiał tam drugi stopień – małą rakietę napędzaną mieszaniną kerozyny i wody utlenionej. Ta rakieta będzie w stanie wynieść niewielki ładunek na suborbitalny lot balistyczny.
Pomysł fajny, ale… Ale po pierwsze nie ma jak na razie (i nie zapowiada się by był) rynku na suborbitalne loty małych ładunków. Po drugie jak zauważono na forum NSF, numerki się nie dodają – rakieta nie ma wystarczająco dobrego stosunku ciągu do masy by wynieść cokolwiek na jakąś rozsądną wysokość – dużo taniej i łatwiej było by się pozbyć silników turboodrzutowych i od razu startować jako rakieta. Tak więc pomysł wydaje się raczej marzeniem kilku konstruktorów, którzy dokładnie nie policzyli wszystkiego niż czymś realnym. Jednak mam wrażenie że rozumiem o co chodzi tej firmie – jej innymi produktami (nad którymi firma intensywnie produkuje) mają być napędzane silnikami odrzutowymi drony. A jako że obecnie jest bańka na rynku technologii kosmicznych i poinformowanie że buduje się rakietę powoduje że inwestorzy walą się drzwiami i oknami, to pewnie firma w ten sposób chce pozyskać kapitał na prace nad swoimi dronami. Które też wydają mi się dość nierozsądnym pomysłem (szczególnie w wersji z dopalaczem, chyba że ma to być narzędzie do wzniecania pożarów…).