W piątek odbyła się konferencja prasowa NASA na której poinformowano że Starliner jest w perfekcyjnym stanie, załoga może w każdej chwili polecieć nim na Ziemię, ale daty powrotu w tym momencie nie ma. Za to w międzyczasie NASA i Boeing planują testować te silniczki manewrowe na Ziemi przez następne kilka tygodni. Starliner miał podobno maksymalny czas przebywania w kosmosie ustalony na 45 dni i wynikało to z możliwości akumulatorów jakie ta prototypowa kapsuła ma zainstalowane (docelowo będą 6’cio miesięczne), ale podobno akumulatory zachowują się lepiej niż oczekiwano i te 45 dni nie jest żadnym ograniczeniem.
O co chodzi z tymi silniczkami manewrowymi? Okazuje się że po kilku uruchomieniach zaczynają one tracić ciąg – działają coraz słabiej. Z pięciu które ten problem miały, cztery udało się „odzyskać” najprawdopodobniej przez pozwolenie im wystygnąć. Ten piąty nawet po wystygnięciu ma znacznie niższy ciąg co wskazuje na to że się coś stopiło. I tu jest jak to się mówi „pies pogrzebany” – nie wiadomo dokładnie co się dzieje z tymi silniczkami, gdzie jest granica (ile uruchomień i jak długich wytrzymują + ile muszą stygnąć) i co się dokładnie dzieje jak się je używa za dużo. Wiadomo że przy „normalnym” używaniu – takim do jakiego były pierwotnie zaprojektowane – silniczki wysiadają.
Jak pewnie wywnioskowaliście są dwa możliwe powody opóźnienia odczepienia Starlinera:
- testy naziemne zidentyfikują nowe ograniczenia silniczków (ile mogą zanim je szlag trafi) i ta informacja zostanie dodana do komputera Starlinera tak, by w czasie powrotu na Ziemię nie przekroczył granic możliwości tychże
- testy naziemne wyprodukują dane pomiarowe które trzeba będzie zweryfikować z danymi z Starlinera i ewentualnie zmodyfikować środowisko testowe i powtórzyć testy.
Gdyby te testy naziemne nie wymagały by Starliner był w kosmosie (czy to po to by zapewnić bezpieczny jego pobyt, czy też by zweryfikować dane pomiarowe), to kapsuła by już dawno wróciła na Ziemię. Czyli albo to opóźnienie jest po to by zmniejszyć ryzyko powrotu albo by zebrać dane których nie dało by się zebrać bez Starlinera w kosmosie. Tak, wiem że to co piszę jest oczywiste. Jednak uważam że prawda jest gdzieś po środku – pomiędzy tymi sensacyjnymi nagłówkami o „astronautach którzy utknęli na ISS” a tym co mówi (i czego nie mówi) NASA.
A poza tym to czy ktoś już dostał emaila o tym że ci astronauci zostawili $10M które chętnie Wam przeleją na konto, tylko musicie podać numer i wysłać $1000 w ramach opłat manipulacyjnych. Oczywiście za pomocą bitcoin!