Dziś jak ten super serial sprzed lat – chyba się to nazywało Connections i pokazywało jak różne rzeczy są ze sobą powiązane – wszyscy pewnie pamiętają odcinek wiążący rozmiar dupy konia z średnicą SRB w promach kosmicznych.
Moje „Connections” będą takie że moja nieprzespana noc wczoraj związana jest z pewną cieczą o której istnieniu dowiedzieliśmy się dzięki Armii Krajowej a której użycie Niemcy testowali w podobnej odległości od domu rodzinnego mojego ojca jak ja wczoraj byłem od rakiety.
H2O2 czyli nadtlenek wodoru przez długi czas od jego odkrycia (1819 rok) uważany był za coś, czego nie da się wyprodukować w czystej (100%) postaci. Zresztą produkcja na dużą skalę tego związku chemicznego długo była niemożliwa, opanowano ją dopiero w 1873 roku. 100% nadtlenek wodoru udało się po raz pierwszy wyprodukować metodą destylacji próżniowej w 1893 roku ale okazał się być niestabilny i rozkładał się natychmiast. Na początku 20 wieku opracowano dość efektywną technikę produkcji tego związku chemicznego metodą elektrolizy z kwasem siarkowym ale przełom dopiero osiągnęli Niemcy w okolicach 1940 roku odkrywając proces Riedl–Pfleiderer. To także Niemcy odkryli że da się przechowywać nadtlenek wodoru w stężeniach powyżej 30% używając inhibitorów i zakwaszając go. I dzięki temu woda utleniona była powszechnie używana w niemieckim przemyśle zbrojeniowym – czy to do napędzania torped czy właśnie do napędzania turbopompy rakiety V2. Wiele źródeł błędnie wskazuje na użycie nadtlenku wodoru jako utleniacza w V2 podczas gdy rakieta używała ciekłego tlenu. Nadtlenek wodoru był wyłącznie używany do napędzania turbopompy za pomocą katalitycznego rozkładu po zetknięciu się z nadmanganianem sodu.
To w jaki sposób rakieta V2 pompuje paliwo i utleniacz było wielką zagadką, ale udało się to odkryć dzięki bagnom w południowo-wschodniej Polsce. Jedna z rakiet V2 miała awarię i spadła w okolicach wsi Mężelin (gmina Sarnaki) w bagna nadbużańskie. To właśnie z niej udało się uzyskać próbki nadtlenku wodoru który potem przemycono do Anglii.
Nadtlenek wodoru ma wielką zaletę – nie jest toksyczny (ale do pasywacji zbiorników w którym się go przechowuje używa się kwasu azotowego a sam nadtlenek wodoru często zakwasza się kwasem fosforowym żeby nie rozkładał się) więc użycie go w czymkolwiek co wraca na ziemię zmniejsza ryzyko dla pracowników. Rosja nadal używa nadtlenku wodoru jako monopaliwa w silniczkach manewrowych Soyuza. Używa go także do napędzania turbopomp w rakiecie Soyuz.
Minimalne stężenie nadtlenku wodoru które po dekompozycji gwarantuje 100% produkcję pary wodnej to 68% ale w rakietach używa się go dużo bardziej skoncentrowanego – zwykle 80-98%. Silnie stężony nadtlenek wodoru jest bardzo niebezpieczny – nie tylko dlatego że jest silnym utleniaczem ale także dlatego że łatwo spowodować eksplozywną reakcję dekompozycji.
Blue Origin zdecydowało się na użycie nadtlenku wodoru w New Glenn właśnie z powodu jego niewielkiej toksyczności i relatywnej łatwości używania. Jednak New Glenn zużywa jakieś olbrzymie ilości tego związku chemicznego i jego dostępność jest w tym momencie jednym z największych ograniczeń na tempo startów rakiety. Nadtlenek wodoru używany jest w dwóch celach – jeden to silniczki manewrowe New Glenn (F9 używa w tym celu sprężonego azotu a Starship ma docelowo używać małych silników spalających metan i tlen ale na razie też używa azotu) a drugi to APU czyli mały silnik którego zadaniem jest pompowanie płynu hydraulicznego i produkcja energii elektrycznej w rakiecie.
I właśnie z tym silnikiem były wczoraj jakieś niesprecyzowane problemy. Niestety nie znalazłem żadnych szczegółów co się popsuło ale można założyć że problem był z hydrauliką. Prawdopodobnie APU nie osiągało wymaganej mocy i ciśnienie w systemie hydraulicznym było niewystarczające. Ciekawe czy może być to związane z czasem przechowywania H2O2 – nawet pomimo wszelkich katalizatorów i kwasów, nadtlenek wodoru z czasem rozkłada się na wodę i tlen. To jeden z powodów dla których Soyuzy mają ograniczony czas „życia” i muszą wrócić na ziemię. Możliwe że coś nie było idealnie wyczyszczone / zpasywowane i stężenie nadtlenku wodoru spadło poniżej minimum. Możliwe także że problem był z czymś zupełnie innym.
Następna próba najwcześniej w środę ale to też bardzo zależy od tego czy problem udało się rozwiązać w nocy czy jednak trzeba położyć rakietę do poziomu, wziąć do hangaru i dokonać tam napraw. Jeżeli będą wymagane naprawy to środa nie wygląda na realną i raczej spodziewał bym się startu w czwartek / piątek a może nawet później.
Cóż, macie moją wersję „connections” – mam nadzieję że się podobała 😉