Czas zacząć sezon podsumowań

Dziś pierwszy grudnia, rok się kończy więc czas zacząć podsumowania. Był to oczywiście niezwykle ciekawy rok w technologiach kosmicznych. Choć także rok nie kończących się opóźnień i wielu rozczarowań.

Dla mnie największym rozczarowaniem w tym roku była ULA. Firma miała wielkie plany kilkunastu startów z czego pięć miało być Vulcanów. W końcu poleciał jeden Vulcan i cztery Atlas V (15 grudnia ma być jeszcze jeden start Atlas V więc docelowo ULA uda się wystrzelić 6 rakiet w tym roku).

Drugie rozczarowanie a właściwie całe pasmo rozczarowań to seria porażek SpaceX z Starship. Zaczęło się już w styczniu – Starship eksplodował spektakularnie nad Turks & Caicos. Potem mieliśmy powtórkę z rozrywki w marcu i znowu spektakularną eksplozję. Dwa miesiące później udało się po raz trzeci utracić Starship, choć tym razem troszkę później niż w poprzednich lotach. W czerwcu SpaceX zdemolował sobie stanowisko testowe w Massey’s za pomocą Starship #36. Ale firma się szybko pozbierała i w sierpniu zobaczyliśmy udany lot Starship. Październikowy lot też był udany i wydawało się że za nami pasmo katastrof. Jednak SpaceX nie zawodzi swoich wiernych fanów i świeżo wyprodukowany booster rozpękł się im w Massey’s (które nadal jest remontowane po eksplozji S36). SpaceX uparcie twierdzi że ta awaria niczego nie zmienia ale plotki wskazują na to że następny lot się opóźni aż do marca 2026.

Na mojej tegorocznej kartce do kosmicznego bingo nie było rozwalenia platformy startowej Soyuza. Było za to rozpęknięcie się rosyjskiego modułu ISS ale jak na razie łata się go i jakoś się trzyma.

W kosmicznej polityce mieliśmy też niesamowite momenty – w styczniu od analnej wręcz miłości Elona do Trumpa, poprzez wielką nienawiść i xittowanie rzeczy o których nikt nigdy nie zapomni a skończywszy na zawieszeniu broni i całkowitym wycofaniu się Elona z polityki. No i Jareed Isaacman – z marzenia republikanów, poprzez wroga publicznego #1 republikanów a skończywszy na umiarkowanej miłości republikanów. Tak, politycznie ten rok był czymś niezwykłym, to się już pewnie nigdy więcej nie powtórzy.

NASA przechodzi przez etap ostrego odchudzania – ponad 4000 osób straciło pracę w agencji co mniej-więcej jest 20% całej siły roboczej. Budżet agencji też został zredukowany – z prawie 25 miliardów na niecałe 19 miliardów. A jednocześnie Trump zarządał by za jego panowania nastąpiło lądowanie na Księżycu. Oczywiście tą ideę i myśl że SpaceX mu tego nie dostarczy (bo nie dostarczy) podsunęli mu wrogowie Muska. I tu przechodzimy do największej gwiazdy 2025 – firmy Blue Origin.

Tak, 2025 to rok Blue Origin. W styczniu mieliśmy taki mieszany sukces – New Glenn poleciał, osiągnął orbitę, ale pierwszy stopień nie wylądował na barce. Osiągnięcie orbity w dziewiczym locie jest samo w sobie wielkim osiągnięciem, jednak wszyscy oczekiwali więcej. Potem przez resztę roku wszyscy oczekiwali że New Glenn poleci co najmniej kilka razy. Okazało się że firmie udało się w końcu wykonać jeden dodatkowy lot, w listopadzie. Ale co to był za lot! Nie dość że udało się wystrzelić z idealną wręcz precyzją dwa satelity w drogę na Marsa (taką okrężną, z długą przerwą na L2), to jeszcze booster wylądował na barce. I z (niestety bardzo skąpych) przecieków wydaje się wynikać że jest on w idealnym stanie i nadaje się do następnego lotu, możliwe że już w styczniu 2026. Także platforma podobno wytrzymała znacznie lepiej niż poprzednim razem (kiedy to New Glenn uparcie nie chciał jej opuścić) i nie wymaga wielomiesięcznych napraw. Firma poczuła taki wiatr w żaglach że w ciągu paru tygodni ogłosiła więcej projektów i planów niż przez ostatnie 10 lat. Większy New Glenn, lądowniki księżycowe, statki kosmiczne do obsługi ładunków na orbicie – jak osiągną 20% z tego to i tak będzie to niesamowity sukces. Poza tym Bezos trzyma się z daleka od polityki, nie obraził Trumpa, daje pieniądze jaki trzeba i ma szansę na odebranie sporego kawałka tortu SpaceX.

A jak już jesteśmy przy torcie SpaceX, to mamy taki ciekawy paradoks że im większe kawałki tego tortu firma zgarnia dla siebie, tym bardziej ten tort rośnie i jest go coraz więcej do zgarnięcia. SpaceX dosłownie zmonopolizował rynek wynoszenia obiektów na orbitę – nie tylko dzięki niskim cenom, ale przede wszystkim dzięki niespotykanej niezawodności i terminowości. A do tego nie trzeba czekać latami na to aż znajdzie się miejsce w ich harmonogramie.

Chiny też miały pasmo sukcesów, loty załogowe na ichnią stację kosmiczną, nowe rakiety i konsekwentnie realizowany plan załogowego lotu na Księżyc. W tym momencie jedynie Bezos na białym rumaku może uratować USA od porażki a i to niepewne więc zakładam że Chiny dotrą na Księżyc pierwsze a USA będzie wspominało że byliśmy tam już w latach 60’tych i moglibyśmy już dawno wrócić gdyby nas było na to stać. Ale nas nie stać więc musimy polecieć tanio, choć bez kupienia rakiety na Temu co pewnie było by najtańszą opcją.

Pozostałe firmy obiecywały wiele ale nie osiągnęły właściwie nic w 2025. RocketLab wystrzelił trochę Elektronów ale Neutron jest opóźniony. Stoke Space też buduje i testuje ale na razie żadnych lotów. To samo z Relativity Space. Firefly Alpha poleciała raz, zgubiła po drodze dyszę drugiego stopnia i nie dostarczyła satelitów na orbitę. Dream Chaser Sierra Nevada się opóźniał i opóźniał i w końcu wiemy że raczej nigdy nie będzie dostarczał towarów do ISS. O Boeingowym Starlinerze nawet nie chcę pisać, bo mi się różne brzydkie słowa pojawiają na ekranie. Jednak jest jeden pozytyw – dzięki redukcji ilości lotów jakie firma zobowiązała się dostarczyć NASA, będzie jeden Atlas V który prawdopodobnie zakończy swój żywot jako eksponat muzealny jako że koszt jego adaptacji do wersji którą dało by się coś wysłać innego niż Starliner jest po prostu zbyt duży by miało to sens ekonomiczny. Podobne słowa pojawiają się gdy przypomina mi się Virgin Galactic.

A wracając do bingo, to chyba nikt nie miał pola z „Astra Space znowu będzie budować rakiety”? Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale firma ma znowu wielkie plany i nawet jakieś pieniądze by je realizować.

To takie szybkie podsumowanie i pewnie zapomniałem o wielu wydarzeniach które wypadało by wspomnieć (np. polskie satelity czy rakietę), ale piszę to z pamięci i po prostu to co powyżej mi się wbiło do głowy w tym roku.

Za jakiś czas coroczny post o przewidywaniach na 2026, ale najpierw muszę odkopać ten przewidywaniami na 2025 i zobaczyć czy ilość alkoholu jakiej użyłem poprzednim razem była wystarczająca.

No i ostatnie – kiedy w końcu ludzie polecą na Marsa? I czy będą to Rosjanie? Na pewno nie w 2025, to już wiemy.

Edycja – to był post z przewidywaniami na 2025:

Jak zwykle byłem zbyt optymistyczny dla SpaceX…

Marek Cyzio Opublikowane przez: