Niedawno przypominałem Wam słynną wpadkę George Sowers gdy tłumaczył on dlaczego Falcon 9 nie ma sensu bo ponowne użycie opłaca się dopiero przy kilku lotach a nie ma szans by rakieta tyle wytrzymała. George pewnie chciałby obecnie zapomnieć ten post ale jak widać poniżej ma on godnych naśladowców.
Jakiś nieokreślony pracownik ULA zatweetowal że Starship nie ma najmniejszego sensu w obecnej postaci. Tak, Starship w obecnej postaci nie ma zupełnie sensu ale to mnie więcej tak samo jak mówienie że prototyp samolotu nie ma sensu bo całe wnętrze zajęte jest aparaturą pomiarową i nie ma miejsca na pasażerów. Przy tak dużych rozmiarach rakiety każdy ułamek procenta masy który idzie na udźwig to dziesiątki ton. Zakładając konserwatywnie że SpaceX uda się uzyskać 3% stosunek udźwigu do masy (co nie powinno być problemem nawet przy wielokrotnym użyciu drugiego stopnia) to udźwig Starship będzie co najmniej taki jak SpaceX obiecuje (zakładam że masa Starship wzrośnie w następnych iteracjach). Obecna wersja jest eksperymentalna i jej celem jest przetestowanie wszystkich elementów systemu bez optymalizacji jego elementów.
Ale wracając do oryginalnego Xita, ciekawe jak długo potrwa zanim jego autor będzie czuł się jak idiota? Myślę że już w 2025 zobaczymy loty Starship z ładunkami – pewnie początkowo Starlinki, bo loty na GTO / GEO będą prawdopodobnie wymagały tankowania na orbicie. Jestem sceptykiem terminów jakie podaje Musk, ale w tym momencie nie mam już praktycznie żadnych wątpliwości że SpaceX uda się osiągnąć założone cele ze Starship.
Jednak jak widać są sceptycy. Biorąc pod uwagę że to ludzie bezpośrednio związani z przemysłem kosmicznym to są dwie opcje. Albo facet (?) sobie popił i wylał żale po tym jak go do SpaceX nie przyjęli, albo wie więcej niż my i to uzasadnione obawy. Za parę lat się pewnie okaże…