Czekamy na znaki na niebie i ziemi

A konkretnie to na decyzję czy Sławosz zostanie wypuszczony z kwarantanny czy nie. Jeżeli zostanie wypuszczony to lot się opóźni o kilka tygodni (bo potrzebna będzie następna kwarantanna). Jeżeli będą go trzymali w kwarantannie to są szanse na lot w ciągu najbliższych kilku dni.

Problem z tym przeciekiem jest poważny. Z tego co zrozumiałem wykryto go podczas lądowania F9, jednak nie udało się go powtórzyć w czasie testów/przygotowywania rakiety do następnego lotu i uznano że nie był to przeciek a jakiś błędny pomiar. Jednak w czasie testu statycznego w ostatnią niedzielę przeciek się pojawił. Podejrzewam że początkowo też podejrzewano błędny pomiar, potem zidentyfikowano że jest to rzeczywiście przeciek ale jest tak mały że można go zignorować czy też mitygować go przez zapewnienie odpowiedniej wentylacji okolic w których się znajduje, jednak po dokładniejszej analizie nie byli pewni skąd dokładnie jest ten przeciek i czy nie pogorszy się w czasie lotu. Jak wiecie to wszystko gra statystyków – główną liczbą na którą się patrzy jest ryzyko utraty załogi. Potem ryzyko utraty misji. Potem ryzyko utraty boostera. Wszystkie te wartości muszą być poniżej pewnych maksymalnych wartości jakie SpaceX sobie przyjął. I pewnie po dokładniejszej analizie wyszło że któreś z tych ryzyk jest za duże. Podejrzewam że to związane z utratą boostera przy lądowaniu czy też ryzykiem jego utraty po lądowaniu.

Można założyć że wyciek jest gdzieś w okolicach silników – gdzie indzie nie ma za bardzo co cieknąć + nawet jakby ciekło to nie było by to wielkim problemem. Możliwe że wyciek jest w jednym z silników i dlatego nie udało się go wykryć w czasie przygotowywania rakiety do lotu, bo nikt silników nie uruchamiał. A jednocześnie wyciek w którymś z silników wskazuje na jakiś poważny problem – czy to projektu (bardzo mało prawdopodobne bo już dawno by to wykryto) czy wykonania (dużo bardziej prawdopodobne). Szczególnie ten ostatni jest niepokojący – może się np. okazać że przy produkcji silników był źle nastawiony klucz dynamometryczny mierzący siłę dokręcenia śrubek. I wtedy trzeba znaleźć moment w którym to złe nastawienie powstało i sprawdzić wszystkie silniki wyprodukowane po tym momencie. Może się tak okazać że w poniedziałek Bob, który dokręca śrubki miał wielkiego kaca po weekendzie i po prostu nie dokręcił jednej w jednym silniku tak jak trzeba. To nie wina Boba, to wina procesu który powinien być tak zaprojektowany że żeby nie wiem jak skacowany był Bob, to nadal śrubka powinna być dobrze dokręcona. W każdym razie gdyby to była tradycyjna firma Aerospace, to przerwa w lotach trwała by wiele miesięcy. Ale to jest SpaceX więc nie zdziwię się jak dziś ogłoszą że udało się zatamować przeciek za pomocą gumy do żucia i lecą jutro rano. Pamiętacie jak w jednym z pierwszych lotów F9 odkryli pęknięcie w dyszy silnika drugiego stopnia i dwóch pracowników SpaceX obcięło kawałek dyszy za pomocą piłki zakupionej w Home Depot? I lot się odbył?

Cóż, czekamy na znaki na niebie i ziemi kiedy lot może się odbyć… Na razie rezerwacja jest na piątek 13 na 13:00 czasu polskiego, ale to raczej na zasadzie „zarezerwujmy jakby jednak udało się to szybko naprawić”.

Marek Cyzio Opublikowane przez: