Pojawiła się książka o Virgin Galactic, której nie mam zamiaru tu reklamować ani kupować – firma nie jest dla mnie warta wydania $25. Oczywiście pojawiły się także recenzje tej książki i ujawniają one niektóre z ciekawostek. W sumie najważniejszą ciekawostką, jest ta która tłumaczy długą przerwę w lotach po suborbitalnym locie z lutego 2019. Podobno Unity się prawie rozpadło w tym locie – po wylądowaniu odkryto że struktura pojazdu się rozlazła! Prawdopodobnie chodzi o sekcję kadłuba która łączy kabinę ciśnieniową z sekcją silnikową a konkretnie z zbiornikiem podtlenku azotu. I prawdopodobnie pęknięcie nastąpiło w momencie lądowania. Na filmie poniżej widać elementy składowe pojazdu:
Modyfikacja pojazdu tak by się nie rozpadał zajęła ponad rok plus dwa dodatkowe loty próbne (maj i czerwiec 2020) i dopiero w grudniu 2020 pojazd był gotowy do następnej próby lotu suborbitalnego, ale jak pewnie pamiętacie nastąpiła jakaś awaria i nic z tego nie wyszło. Mamy już maj 2021 i nic nie słychać o następnych próbach lotu, co oznaczało by że grudniowa awaria była znacznie bardziej poważna niż wiemy.
Przy okazji książka ujawnia że SpaceShipTwo jest pojazdem wymagającym pilota – tak jak Dragon czy New Shepard są w pełni zautomatyzowane i pasażerowie nie mają nic do gadania w czasie lotu, tak SS2 nie ma komputerów które by automatycznie nim sterowały i bez pilota/polotów nie poleci. Z jednej strony to dobrze, bo człowiek umie reagować na sytuacje których go nie uczono, a z drugiej pierwsza katastrofa SS2 była właśnie spowodowana przez człowieka który pociągnął za niewłaściwą wajchę w niewłaściwym czasie i żaden komputer mu nie przeszkodził w rozwaleniu pojazdu.
Blue Origin ma rozpocząć jutro sprzedaż biletów na loty New Shepard. Zobaczymy ile będą kosztowały, ale jeżeli cena będzie porównywalna do ceny lotu SpaceShipTwo, to spodziewam się exodusu klientów. W końcu New Shepard to prawdziwa rakieta i leci się na przyzwoitą wysokość, jest moment separacji, dość długi czas nieważkości + emocje związane z lądowaniem na spadochronach. A SpaceShipTwo nie dość że jest samolotem który ledwo osiąga MACH 3.5, to jeszcze napędzany jest gazem rozweselającym. Tak, na pewno jest kilka momentów które będą powodowały produkcję adrenaliny – moment w którym WK2 upuszcza SS2, moment odpalenia silnika, moment wyłączenia tegoż i pojawienia się mikrograwitacji. Która to nigdy nie będzie tak dobra jak w New Shepard bo w SS2 przez jakiś czas trzeba przedmuchiwać silnik helem + konfiguracja pojazdu ze złożonymi skrzydłami powoduje opory resztek atmosfery + sama atmosfera jest gęstsza bo pojazd jest znacznie niżej. Virgin Galactic nie mówi nic o tym jak długo będzie można się rozkoszować nieważkością ale możemy spokojnie założyć że z w/w powodów będzie to znacznie krótsze niż w New Glenn.
Co będzie z VG? Trudno powiedzieć. Wszystko zależy od tego jak duży będzie odpływ klientów w ciągu najbliższych miesięcy. W wariancie optymistycznym firma zaczyna loty komercyjne jeszcze w tym roku. W wariancie pesymistycznym odpływ klientów do Blue Origin jest na tyle duży że rachunek ekonomiczny VG przestaje się domykać i firmie nie pozostaje nic innego jak bankructwo. Raczej się tego nie spodziewam, VG ma jedną zaletę nad BO – może teoretycznie startować/lądować na wielu lotniskach na świecie co pozwala uniknąć potencjalnym klientom wyjazdu do Nowego Meksyku. Można założyć że jakiś procent potencjalnych klientów nie może wjechać do USA z różnych powodów. Dla nich New Shepard odpada i tylko VG może ich wysłać w suborbitalny lot. To może być nisza ekonomiczna która będzie napędzała funkcjonowanie firmy przez jakiś czas.