Amazon dziś ogłosił że pierwsze pięć startów które wyniosą w kosmos ich satelity komunikacyjne projektu Kuiper odbędzie się rakietami Atlas V. A następne 4 prawdopodobnie rakietami Vulcan bo ULA dostała kontrakt na 9 lotów.
Jedyne wytłumaczenie jakie mi do głowy przychodzi – wszystkie te starty odbędą się zanim BO będzie miało działającego New Glenn. Czyli pewnie pierwszy jeszcze w tym roku a reszta w 2022 i na początku 2023. A to oznacza że pewnie New Glenn jest jeszcze bardziej opóźniony niż wszyscy podejrzewają (a podejrzewa się że pierwszy lot dopiero w 2023 roku). Vulcan ma mieć pierwszy lot jeszcze w tym roku ale pewnie też się trochę obsunie i poleci na początku 2022. Po jednym-dwóch testowych lotach będzie gotowy obsłużyć te cztery pozostałe loty Kuiper.
Cala konstelacja ma mieć 3236 satelitów więc na pewno 9 lotów nie wyniesie ich wszystkich. Raczej należy założyć że używane będą Atlas V w wersji 401 = o udźwigu ledwie ponad 8 ton na LEO. W porównaniu z Falcon 9 i jego ponad 15 tonami na LEO oznacza to że nawet jeżeli Amazon w jakiś cudowny sposób zbudował lżejsze satelity niż SpaceX (w co można raczej wątpić) i zrobi jak SpaceX rozwiązanie bez wyrzutnika (w co też można raczej wątpić) to maksymalnie uda się za każdym lotem Atlasa V wysłać ich ze 30. Realnie będzie pewnie mniej bo satelity będą większe/cięższe i będzie wyrzutnik i spodziewam się gdzieś między 18 a 24 satelity na jeden lot.
Finanse – biorąc pod uwagę że lot F9 ze Starlinkami kosztuje SpaceX gdzieś w okolicach $20M-$25M i że każdy taki lot wysyła na orbitę 60 satelitów, to koszt wyniesienia jednego jest rzędu 300 – 500 tysięcy $. Jak nie liczyć to koszt wysłania jednego satelity Kuiper na orbitę będzie co najmniej dziesięciokrotnie większy. Biorąc pod uwagę to że każdy satelita Starlink podobno kosztuje SpaceX mniej niż $500K to można założyć że pełen koszt satelity na orbicie to jakiś $1M za sztukę i pewnie jest to przeszacowane o kilkanaście procent. Czyli każdy satelita Kuiper będzie kosztował Amazona co najmniej 5 razy tyle co Starlink. Żeby to nadrobić satelity musza albo mieć pięciokrotnie dłuższy czas życia (ale to oznacza wolniejsze tempo innowacji!) albo oferować pięciokrotnie większą przepustowość (co raczej jest nierealne). Albo po prostu Amazon będzie musiał dotować tą konstelację dużo dłużej niż SpaceX. Albo po prostu jak w przypadku Starlink lwia cześć kosztów będzie pokrywana przez wojsko a użytkownicy prywatni będą tylko wisienką na torcie (to moje spekulacje!).
Czy jest miejsce dla dwóch takich konstelacji? Pewnie tak. Szczególnie gdy miesięczna cena abonamentu zacznie zagrażać światłowodom, kablom koncentrycznym i 5G. Na razie Starlink jest dość drogi ale dla osób mieszkających w miejscach gdzie szybki internet nie jest dostępny, cena Starlink jest rewelacyjna bo jest porównywalna z tym co użytkownicy w USA płacą za światłowód czy kabel o podobnej przepustowości. A założę się że SpaceX za jakiś czas obniży te ceny znacząco do punktu w którym może być taniej obciąć kabel i postawić antenę na dachu. Jak Amazon ma zamiar walczyć o rynek – trudno powiedzieć. Firma ma raczej dziwną strategię która czasem pozwala im wygrać a czasem nie – oferowanie gorszego produktu za podobna lub wyższą cenę niż konkurencja ale jednocześnie zduszenie cen do takiego poziomu by wszyscy tracili z nadzieją że konkurencja padnie pierwsza. Jak się nie uda to Amazon rezygnuje z rynku – patrz Amazon Phone który próbował konkurować z Samsungiem i Apple. Możliwe jest więc że za kilka lat Amazon uzna że nie jest w stanie doprowadzić SpaceX do bankructwa a na rynku jest za mało miejsca dla dwóch graczy i po prostu zlikwiduje swoją konstelację.