Czyżby koniec satelitów na niskich orbitach?

Pojawił się interesujący raport o ilości śmieci na niskich orbitach okołoziemskich. Autorzy tego raportu sugerują że ilość śmieci na niskich orbitach jest tak duża że w ciągu następnych kilku lat nastąpi opisywana w filmie Gravity reakcja łańcuchowa. Nie będzie ona tak spektakularna i szybka jak to Gravity pokazywało, ale jej efekt końcowy będzie podobny – całkowita eliminacja wszystkich satelitów na niskich orbitach okołoziemskich. Oznacza to że wszelkie GPS’y, GLONASS’y i tym podobne zamilkną. Oznacza to także koniec ISS. Satelity na orbicie geostacjonarnej i wyższych orbitach okołoziemskich przetrwają, ale ich wymiana będzie praktycznie niemożliwa jako że wystrzelenie czegokolwiek przez śmieciowisko na niskiej orbicie będzie niemożliwe.

Autorzy sugerują także że usunięcie jedynie pięciu dużych obiektów z orbity rocznie pozwoliło by na ustabilizowanie się ilości śmiecia na obecnym poziomie przez następne 200 lat (jest sporo założeń które muszą być spełnione by to nastąpiło). Problemem jest (poza możliwościami technicznymi) także prawo międzynarodowe które zabrania jednemu państwu usuwanie czegokolwiek wystrzelonego na orbitę przez inne państwo.

Ilość śmieci latających na niskiej orbicie gwałtownie wzrosła w ciągu ostatnich 10 lat dzięki dwóm wydarzeniom – pierwszym był nieudany test chińskiego pocisku anty-satelitarnego, który trafił w satelitę, ale uderzył w niego w sposób który spowodował 30% wzrost ilości orbitalnych śmieci. Podobny test wykonany przez USA kilka miesięcy później (pod przykrywką zniszczenia niebezpiecznego satelity) nie spowodował żadnego wzrostu ilości kosmicznych odpadków. Drugim było przypadkowe zderzenie satelity konstelacji Iridium (telefony satelitarne) i nieczynnego, radzieckiego satelity Kosmos 2251.

Marek Cyzio Opublikowane przez: