Wydaje się że najprostszym wyjaśnieniem jest zassanie przez silniki gazów zamiast cieczy spowodowane rozchybotaniem rakiety. A to powstało w wyniku błędów w algorytmie sterowania tarkami. Prawdopodobnie nikt nie przewidział wpływu turbulencji przy tak dużym kącie natarcia i ograniczonych możliwości kontroli położenia rakiety tarkami. Mówiąc inaczej – eksperyment z większym kątem natarcia prawdopodobnie udowodnił SpaceX że po prostu nie mają wystarczającej kontroli nad położeniem boostera w takiej pozycji. Szkoda bo takie wlatywanie bokiem w atmosferę może spokojnie zaoszczędzić kilka ton paliwa i utleniacza – zarówno dlatego że trzeba zużyć mniej na wyhamowanie jak i na powrót do platformy. Ciekawy wynik, szczególnie biorąc pod uwagę że F9 rutynowo wykonuje taki manewr. Ale F9 ma znacznie większe powierzchniowo tarki, są one inaczej rozłożone + F9 ma raczej spore silniki manewrowe w porównaniu z SuperHeavy. Akurat tutaj myślę że uzyskali sporo dobrych danych pomiarowych które pozwolą osiągnąć zaplanowane cele w przyszłych lotach + pewnie wpłyną na to jak będzie następna wersja boostera wyglądała.
P.S. Mieli byście dużo ubawu oglądając jak tłumaczę moją teorię żonie z wykorzystaniem niedopitego Monstera 🙂