Jak twierdzi zwykle świetnie poinformowany Eric Berger z ArsTechnica, start Starship/SuperHeavy nastąpi najwcześniej w drugiej połowie 2022. I nie będzie temu winne opóźnienie w podjęciu decyzji środowiskowej przez FAA (które podobno będzie za kilka dni zakomunikowane) – SpaceX po prostu nie jest jeszcze gotowy.
Podejrzewam że powodem są silniki. Raptory wyraźnie nie były wystarczająco dobre i rakieta która poleci będzie napędzana Raptorami 2. A to wyklucza SS4/BN20.
Poza tym dowiedzieliśmy się dziś że SpaceX ma już ćwierć miliona klientów Starlink i przy tej ilości Starlink nie jest już źródłem kosztów – SpaceX zaczyna na nim zarabiać. Jednak dopiero druga generacja satelitów ma znacząco zwiększyć zyski firmy. Przy okazji dowiedzieliśmy się także że firmie udało się znacząco zmniejszyć koszty anteny i elektroniki naziemnej, tak że obecnie tylko troszkę dokłada do każdego zestawu. SpaceX także pracuje nad nową anteną, którą będzie można zamontować na samolotach co pozwoli na znacznie lepszy dostęp do internetu niż obecnie.
W międzyczasie NASA udaje że SpaceX nie istnieje i planuje przysłanie próbek marsjańskiej gleby już w 2033 roku. Plan jest niezwykle skomplikowany – wymaga zbudowanego przez ESA transportera który będzie sobie na te próbki czekał na orbicie Marsa i przywiezie je na Ziemię i dwóch marsjańskich lądowników zbudowanych przez NASA we współpracy z ESA. Zadaniem jednego będzie wybranie się po próbki które zebrał Perseverance i dostarczenie ich do tego drugiego, którego zadaniem będzie wystrzelenie na niską orbitę Marsa. Trzy pojazdy, próbki przekładane kilka razy – szanse na to że coś źle pójdzie olbrzymie.