AviationWeek opublikował kilka dni temu ciekawy artykuł o raczej drobnych zmianach w WhiteKnightTwo. Problemem jest odległość zewnętrznych silników od osi symetrii samolotu. Powoduje to że w przypadku awarii jednego z zewnętrznych silników opanowanie samolotu na pasie startowym może być trudne. Dlatego WhiteKnightTwo musi startować z niepełnym ciągiem silników. Wydłuża to znacząco niezbędną długość pasa startowego. Do tego samolot miał ustawienie ciągu silników do startu niezależne od temperatury i ciśnienia co powodowało że w pewnych sytuacjach ciąg był zbyt duży a w innych zbyt mały. Wszelkie te problemy były przyczyną małego wypadku w czasie czwartego lotu WhiteKnightTwo – podczas testowania „touch and go” pilotowi ześlizgnęła się ręka i zwiększył ciąg trzech silników zamiast czterech co spowodowało asymetryczny ciąg i przywalenie ogonem w pas startowy. Mogło się to bardzo źle skończyć.
Dlatego Virgin Galactic od pewnego czasu pracowało nad znalezieniem sposobu na redukcję tego problemu.I w końcu wprowadzono kilka zmian – od innych manetek sterujących ciągiem silników, poprzez większy ciąg startowy dla wewnętrznych silników, poprzez możliwość regulacji ciągu startowego tak by dało się wziąć pod uwagę temperaturę i ciśnienie na lotnisku a skończywszy na innej procedurze startu z uszkodzonym silnikiem, która pozwala na większy ciąg w czasie startu. Efektem jest zdecydowane poprawienie możliwości WhiteKnightTwo – przy startach ze SpaceShipTwo długość wymaganego pasa startowego jest mniejsza o 40%. To bardzo ważne, jako że otwiera możliwość startów WhiteKnightTwo/SpaceShipTwo z wielu lotnisk które były niedostępne do tej pory.
Efektem ubocznym tych zmian była potrzeba wzmocnienia pylonu na którym będzie wisiał SpaceShipTwo. Istnieje przypuszczenie o tym że te modyfikacje mogły być przyczyną nieudanego lotu testowego 3 listopada.