Doświadczenia ostatnich lat w obniżaniu kosztów rakiet pokazały że dwie technologie których należy unikać to paliwa stałe i ciekły wodór. Paliwa stałe powodują że rakieta jest stale zatankowana = trzeba się z nią obchodzić jak z bombą. To bardzo zwiększa koszty przygotowywania rakiety do startu. Poza tym samo paliwo jest kosztowne w porównaniu z kerozyną i ciekłym tlenem, do tego cała rakieta jest komorą spalania co powoduje że jej konstrukcja musi być odpowiednio masywna. To wszystko zwiększa koszt.
Ciekły wodór wymaga bardzo niskich temperatur – znacznie niższych niż tlen. To powoduje całą gamę problemów z którymi trzeba walczyć. A to kosztuje. Poza tym ciekły wodór jest relatywnie drogim paliwem. A do tego jego gęstość jest bardzo niewielka co powoduje ze rakieta musi być duża. Duża rakieta to duże opory powietrza. To wszystko razem powoduje ze ciekły wodór jest dobry wyłącznie w ostatnich stopniach rakiety gdzie impuls specyficzny jest ważniejszy niż wszystko inne.
ESA / ArianeSpace wyraźnie odrobiły lekcje i wzięły pod uwagę doświadczenia ostatnich lat w zmniejszaniu kosztów. W związku z czym Ariane 6 będzie łączyła ze sobą silniki na paliwo stale z silnikami napędzanymi wodorem. Tak, to bardzo podobne rozwiązanie do rakiety SLS. Ale SLS powstaje nie dlatego żeby było tanio ale dlatego żeby „wykorzystać” technologie pozostałe po promie kosmicznym stwarzając jednocześnie złudzenie bycia oszczędnym. Jednak SLS nie musi konkurować na rynku (przynajmniej na razie). A Ariane 6 musi. I można spokojnie założyć że europejscy podatnicy będą słono dopłacali do każdego komercyjnego lotu tej rakiety – inaczej nie była by ona konkurencyjna cenowo nie tylko ze SpaceX ale i z ULA.