Duch

Jakoś mało o tym piszą w mediach a pomysł genialny moim zdaniem. Chodzi o Ghost firmy Sierra Nevada Corporation. To system dostarczania małego ładunku w dowolne miejsce świata w ciągu 90 minut w dość zakamuflowany i trudny do wykrycia sposób. Może to być użyte przez np. jakieś wojskowe siły działające na tyłach wroga, szpiegów czy do uratowania pilota samolotu na środku oceanu.

Dokładny udźwig jest tajny ale można założyć że kilkadziesiąt kilogramów jest realne. Ładunek wysyłany jest znacznie wcześniej na orbitę i sobie krąży po z góry wybranej trajektorii. Jak jest potrzebny na ziemi, to uruchamia się mały silniczek rakietowy i następuje wejście w atmosferę z wykorzystaniem hipersonicznego hamulca aerodynamicznego / osłony termicznej:

Pod koniec lotu, jak już prędkość spadnie do poddźwiękowej (na wysokości kilkuset metrów), osłona jest odrzucana i otwiera się spadochron systemu JPAS. Tenże pozwala na dostarczenie ładunku z dokładnością kilkudziesięciu metrów.

Zalety tego rozwiązania są oczywiste – przede wszystkim możliwość dostarczenia ładunku w miejsce gdzie tradycyjny sposób (zrzut z samolotu) jest zbyt ryzykowny. Czyli np. w czasie wojny z przeciwnikiem który ma rozbudowane systemy przeciwlotnicze czy w ramach zaopatrzenia jednostek operujących głęboko poza linią wroga czy nawet jako sposób dostarczania towarów dla szpiegów w nieprzyjaznym państwie.

Wady – wbrew pozorom te 90 minut to mrzonka, bo to rozwiązanie ma zero możliwości manewrowania w atmosferze = trzeba poczekać aż będzie na właściwiej orbicie co czasem może zająć kilka dni. Oczywiście istnieje opcja tzw. niecałej orbity czyli użycie rakiety która wyniesie ładunek na suborbitalny lot, ale tu znowu mamy cały zestaw problemów ze startem takiej rakiety i z tym że wtedy trudno ukryć dostarczenie takiego ładunku. Widzę to jako ciekawe rozwiązanie na wypadek wojny na Pacyfiku – zanim uda się bezpiecznie wysłać helikopter żeby wziąć z wody pilota zestrzelonego samolotu, taki „duch” mógłby dostarczyć mu zapasy wody, żywności i jakiś nadmuchiwany ponton w którym mógłby on przetrwać kilka-kilkanaście dni. Oczywiście wymagało by to rozmieszczenia na orbicie kilkuset takich czekających na potrzebę użycia „duchów” ale w obecnych czasach wysłanie czegoś na orbitę jest bardzo tanie i nie stanowi większego problemu. A jakby jeszcze dołożyć ponton który się sam rozkłada i potrafi samodzielnie znaleźć pilota w promieniu kilkunastu kilometrów, to całe to rozwiązanie było by niezwykle przydatne.

Pomysł jak widać ciekawy, a jak wielkie plany Muska dojdą do skutku i kiedyś Starshipy będą startowały co kilka godzin to takie rozwiązanie mogło by stać się niezwykle przydatne w arsenale wojska.

Marek Cyzio Opublikowane przez: