Dziś NASA wystosowała dziwny komunikat o tym że dziura w Soyuzie nie była zrobiona „złośliwie” i że agencja jest pewna bezpieczeństwa astronautów. Nie mogli nic innego napisać biorąc pod uwagę planowany na 11 października lot Soyuza – gdyby wyrazili jakiekolwiek zaniepokojenie możliwością sabotażu w przyszłych egzemplarzach Soyuza to trzeba by lot odwołać itp. A tak NASA wytłumaczyła że Rogozin się przejęzyczył i uszkodzenie było przypadkowe a nie złośliwe. I lot 11 października będzie bezpieczny.
Podobno ludzie w NASA uważają że dziura była rzeczywiście przypadkowo wywiercona a technik który to zrobił zatkał ją jakąś żywica epoksydową ze sklepu. Badania wskazały że taka prowizorka bez problemu wytrzymuje test ciśnieniowy i nie była do wykrycia. Niestety żywica ze sklepu nie jest wystarczająco odporna by wytrzymać 6 miesięcy wystawienia na próżnię i w końcu puściła.
Teoria interesująca, choć dość trudna do zaakceptowania – kadłub Soyuza jest z grubego aluminium – znacznie grubszego niż ścianki działowe w których wierci się otwory – trudno taką dziurę zrobić przypadkowo. Do tego ślady wiertła obok wskazują że dziurę wywiercono pospiesznie i bez dbania o zrobienie tego porządnie – gdyby to była pomyłka to dziura była by prostopadła i ładnie wywiercona. A tak jest pod kątem i widać ze była robiona pospiesznie, pewnie nawet na ślepo.
NASA i Rosjanie planują wspólny spacer kosmiczny w listopadzie by obejrzeć dziurę od drugiej strony – wymagało to będzie dość ciekawych manewrów – najpierw trzeba będzie oderwać kawałek blankietu termicznego którym opakowany jest Soyuz a następnie odciąć kawałek osłony antymeteorytowej która zasłania dziurę. Celem jest sprawdzenie czy są ślady wiertła na osłonie czy nie (a co za tym idzie określenie kiedy dziura powstała) oraz czy nie ma śladów żywicy na osłonie. Żeby było ciekawiej to eksperymenty na ziemi pokazały ze da się zatkać dziurę żywicą nawet po zainstalowaniu osłony – pomiędzy osłonę i kadłub da się wsadzić szpatułkę z żywicą.
Ciekawostką jest brak śladów żywicy od wewnątrz pojazdu. Warto także dodać ze jedyne narzędzia zdolne do wywiercenia takiej dziury znajdują się w rosyjskim segmencie (segment USA nie jest wyposażony w wiertarki i wiertła) ale dostęp do nich maja teoretycznie wszyscy astronauci. Co ciekawe Rosjanie twierdzą że dziura na pewno nie powstała na ziemi a ślady wiertła wskazują wyraźnie że była wykonana w nieważkości. Twierdzą także ze dziura mogła powstać w czasie gdy obaj rosyjscy kosmonauci odbywali spacer kosmiczny i nikt nie monitorował rosyjskiego segmentu ISS. Jednym ze sposobów potwierdzenia lub zaprzeczenia tej teorii jest analiza filtrów powietrza z rosyjskiego segmentu ISS. Filtry te maja wrócić na ziemie za jakiś czas. Na obronę astronautów jest to że wywiercenie tej dziury jest teoretycznie niemożliwe bez demontażu połowy Soyuza, jednak ta teoria jest dwustronna – zadrapania na ściance wskazywały by ze dziurę wiercono „na ślepo” przy ograniczonych możliwościach manewrowania wiertarką. Do tego natychmiast po jej wywierceniu zanotowano by spadek ciśnienia w ISS chyba ze została by ona czymś natychmiast zatkana. A jeżeli tak, to kto ją później odetkał?
Podsumowując – są bardzo przekonywującego dowody na to że dziura nie powstała na ziemi – dokumentacja i zdjęcia z różnych etapów konstrukcji Soyuza które pokazują że dziury nie ma, brak śladów żywicy na ściance no i ślady wiertła wskazujące na pośpieszne i amatorskie wiercenie dziury. Są tez przekonywujące dowody na to że dziura nie powstała w kosmosie – praktycznie niemożliwy dostęp narzędziem do miejsca w którym ona jest + brak możliwości jej powstania w czasie kiedy wykryto wyciek powietrza.
Będziecie się pewnie śmiali ale jestem zwolennikiem teorii „kosmicznego” pochodzenia dziury. Przypadkowe jej wywiercenie na etapie produkcji wydaje mi się nierealne a sabotaż wydaje się kiepski bo w końcu zagroził wyłącznie relacjom NASA-Roskosmos. Dlatego podejrzewam astronautów lub kosmonautów. Jednak ta teoria ma też wielką wadę – po co mieli by oni coś takiego robić? Zasada Occam’a wydaje się preferować przypadkowe wywiercenie dziury na ziemi ale tak jak napisałem jest zbyt wiele dowodów przeciwko takiemu scenariuszowi. Teoria o astronaucie który chce do domu ma trochę sensu – gdyby dziura spowodowała ewakuację ISS to nikt by nigdy jej nie zobaczył jako ze moduł mieszkalny spala się w atmosferze. Ale astronauta podejmujący takie ryzyko pewnie jest w stanie policzyć jak dużą dziurę trzeba wywiercić by ucieczka powietrza była na tyle duża by spowodować ewakuację ISS. Chyba że nie miał odpowiednich narzędzi i musiał używać to co było dostępne i zamierzał wywiercić więcej dziur? Właśnie – może ISS jest podziurawiona jak sito po akcji tego astronauty a jedyny powód dla którego jeszcze tego nie odkryto to dobra jakość kleju na taśmie z kaptonu która pewnie je zaklejono? Z niecierpliwością czekam na dalsze doniesienia w tej sprawie!