SpaceX dziś poinformował o małym problemie w czasie testowego lotu Falcona 9R (czyli trzysilnikowej wersji F9). Wg. firmy system kontroli rakiety wykrył poważną anomalię i zdecydował się zakończyć lot. Czyli mówiąc inaczej odpalił ładunki rozpirzające rakietę w cztery strony. Na blogu Parabolic Arc można obejrzeć film. W sumie nic ciekawego – rakieta się wznosi, operator kamery jest nieudolny i (tak jak autor bloga) ma ją w trybie autofocus co powoduje że obraz się rozmywa, nagle rakieta zamienia się w kulę ognia, jest bum! i tyle. Wpatrując się w film wydaje mi się że rakieta zaczęła tracić pion chwilę przed eksplozją.
Spekulując – przyczyną awarii najprawdopodobniej był problem z systemem sterowania kierunkiem ciągu F9R. Rakieta nie była w stanie utrzymać się w pionie a odchylenie pewnie było większe od maksymalnego jakie daje się skorygować silnikami i komputer sterujący podjął decyzję że czas na samobójstwo. Z jednej strony to poważny problem, z drugiej to piękny pokaz jak dobrze działa autonomiczny system samozniszczenia nie wymagający radarów i ludzi obserwujących lot rakiety. Ciekawe czy efektem tego testu będzie w końcu zmniejszenie wymagań na rakiety startujące z CCAFS?