RocketLab w końcu panuje naprawdę użyć ponownie pierwszy stopień. W tym locie helikopter ma złapać go jak będzie powoli opadał na spadochronach. Jednak spadochron to za mało. Okazuje się że trzeba było dołożyć rakiecie osłonę termiczną. To właśnie największy problem kompozytów – wyjątkowo nie lubią wysokich temperatur. Dodatkowym problemem jest zakres temperatur pracy – użyta do budowy zbiorników Electrona żywica musi mieć wystarczające parametry w sporym zakresie temperatur – od ciekłego tlenu do kilkuset stopni Celsjusza w czasie wejścia w atmosferę.
Teraz pewnie rozumiecie dlaczego Elon porzucił Carbon Fiber. Jak się wszystko weźmie pod uwagę to po prostu zysk związany z mniejszą masą kompletnie znika przez konieczność stosowano osłon termicznych. O ile w przypadku odzysku pierwszego stopnia da się to jeszcze jakoś opanować (SpaceX opanował to z aluminium a RocketLab ma nadzieję to opanować z włóknami węglowymi), o tyle przykład promu kosmicznego pokazuje że opanowanie tego w przypadku drugiego stopnia jest znacznie trudniejsze.
Cóż, przyszłość pokaże kto miał rację. Czy Elonowy pomysł ze spawaniem rakiet z rolek stali i odkładaniem kawałka drugiego stopnia tanimi płytkami ceramicznymi będzie wystarczający do przetrwania wejścia w atmosferę. I czy obklejenie Electrona cienką warstwą folii wystarczy by się nie nadtopił.
Szkoda tylko że to wszystko tak powoli idzie. O odzysku Electrona słyszymy od wielu lat. Starship miał latać w kosmosie półtora roku temu. SLS startuje już z pięć lat. O New Glenn nawet nie będę wspominał. Wydawało mi się że jestem cierpliwy. Ten dowcip o tym jak rozumieć daty w przemyśle kosmicznym przestaje być śmieszny.