Elektrony, Neutrony itp

Niestety to nie post o fizyce, ale o nowej rakiecie RocketLab. Nazywa się Neutron. 8 ton udźwigu w wersji „wielokrotnego użycia” a 15 ton w wersji jednorazowej. Lądowanie na platformie obok startowej. Wyjątkowo dziwna konstrukcja przypominająca troszkę filmy Sci-Fi – cała rakieta wraz z osłonami ładunku wraca na ziemię. Ale to nie jest SSTO, jest drugi stopień zrobiony a’la Centaur – bardzo lekki, baloniasty, nie przenoszący obciążeń i niestety jednorazowy. Silniki „Archimedes” napędzane ciekłym metanem. Rakieta 7 metrów średnicy, ładownia z 5 metrami średnicy wolnej przestrzeni. Całość z włókien węglowych.

Cóż, wydaje się bajerancka. Silniki też. Jak im się to uda, to mogą być ciekawą konkurencją dla Blue Origin, szczególnie że koszt za start będą mieli mniejszy od New Glenn bo drugi stopień będzie tańszy, nie trzeba używać statku do odzysku itp.

Jednak jest wiele „ale” – firma ma już trochę doświadczenia z budową rakiet, ale to spory skok jakościowy. Może nie tak wielki na jaki zdecydował się (i jak na razie mu to kiepsko idzie) Blue Origin, ale jednak to spory krok do przodu. Wiele technologii jest już znanych i przetestowanych, ale kilka rozwiązań będzie wymagało sporo badań zanim się uda je osiągnąć – np. te osłony ładunku które się zamykają. Także zbudowanie silnika o ciągu miliona newtonów nie jest takie proste, jak się boleśnie przekonał Blue Origin.

Pomysł z jednorazowym, tanim i ultralekkim drugim stopniem jest niezły, ale nadal traci się jeden silnik + sporo drogiej elektroniki. Z drugiej strony odzysk drugiego stopnia wymaga znacznie większej rakiety i RocketLab raczej nie jest w stanie rzucić się na projekt rozmiarów Starship/SuperHeavy. Jednocześnie kopiowanie F9/New Glenn nie ma sensu bo trudno wtedy konkurować ceną. Mam wrażenie że Neutron jest trochę zaprojektowany na zasadzie „a może SpaceX nie uda się Starship” i konkurencją będzie F9 – wtedy Neutron rzeczywiście byłby konkurencyjny w stosunku do F9/New Glenn czy Vulcan (że nie wspomnę o Ariane 6).

Trzymam kciuki za RocketLab, ale jestem dość sceptyczny – Musk twierdzi że nadchodzi duży kryzys a co za tym idzie źródła finansowania takich projektów wyschną. RocketLab nie ma miliardera który mógłby pompować pieniądze zanim firma zbuduje rakietę = muszą ją finansować z zysków ze startów Electrona, a te są bardzo zależne od koniunktury. Do tego firma jest na giełdzie i inwestorzy oczekują wyników co trzy miesiące co bardzo utrudnia takie długoterminowe inwestycje.

Marek Cyzio Opublikowane przez: