Obama nie próżnuje – dziś opublikowano nowy plan walki z samochodami spalinowymi. Przede wszystkim rząd federalny zagwarantuje $4.5 miliarda dolarów w kredytach dla firm zajmujących się pracami nad samochodami i infrastrukturą dla tychże. Jedną z inicjatyw jest definicja „elektrycznych korytarzy” – dróg, które zostaną wyposażone w infrastrukturę dla samochodów elektrycznych (gęstą sieć stacji do ładowania). Drugim elementem będzie zachęcanie agencji federalnych oraz stanowych do szybkiej wymiany swoich pojazdów na elektryczne. Ciekawe kiedy pojawią się policjanci w Teslach? Trzeci element to inwestycje w rozwój technologii – administracja Obamy chce by baterie kosztowały poniżej $100 za kWh pojemności i miały gęstość energii co najmniej 0.5 kWh na kilogram. Także ich trwałość ma zostać zwiększona – mają wytrzymywać co najmniej 1000 pełnych cykli ładowanie-rozładowanie bez utraty pojemności. Ostatnim elementem układanki mają być prace nad zapewnieniem mocy ładowania 350 kW. Chodzi o to by czas typowego ładowania 20-80% 50 kWh baterii był w okolicach kilku minut – porównywalnej ilości czasu jaką zajmuje zatankowanie samochodu.
Oczywiście poza różnymi laboratoriami narodowymi i uniwersytetami do puli beneficjentów tego programu załapała się Tesla. A co ciekawe także IBM.
Tesla w między czasie nie próżnuje – w piątek było uroczyste otwarcie jej nowej gigafabryki, i pomimo że na razie maszyny są zainstalowane na małej części całkowitej powierzchni fabryki, to firma już planuje jej dwukrotne powiększenie. Fabryka obecnie ma około 180 tysięcy m2, planowane jest już jej powiększenie do 360 tysięcy a docelowo ma mieć 1.2 miliona m2. Firma także cichutko zmodernizowała swoje superchargery – nowe mają możliwość ładowania z mocą 145 kW. Na razie nie ma modelu Tesli który byłby w stanie użyć pełnych możliwości superchargera – najnowsze modele S i X dają się ładować z maksymalną mocą 120 kW.