F-35B miał się pojawić w UK na air show w Farnborough, ale niestety to nie nastąpi. Jakiś czas temu (3 lipca) jeden z F-35 (tyle że model A) zapalił się podczas przygotowywania do lotu. Pilotowi udało się wydostać z samolotu, ale pożar był na tyle poważny że ten egzemplarz F-35A (AF-27) pójdzie na żyletki. Śledztwo w sprawie pożaru trwało długo, ale już wiadomo co było przyczyną. Okazuje się że silnik F135 jest zaprojektowany z tak małymi tolerancjami, że konstruktorzy zakładają możliwość kontaktu między niektórymi elementami. W tym wypadku chodziło o łopatki trzeciego stopnia kompresora. Na obudowie był nawet specjalny materiał ścierny pozwalający na usuwanie nadmiaru materiału z łopatek w ciągu życia silnika. Niestety w przypadku tego egzemplarza silnika F135 tarcie między łopatkami a obudową było znacznie większe niż przewidzieli konstruktorzy, wszystko się grzało do tego stopnia że w końcu łopatki się przegrzały i rozpadły. Nie ma to nic wspólnego z zeszłorocznym problemem silnika F135, wtedy to rozleciały się łopatki pierwszego stopnia kompresora.
Producent sprawdził boroskopem wszystkie 98 silników F135 zamontowanych w pozostałych F-35 i żaden z nich nie wykazuje podobnych problemów. I F-35 mogą znowu latać. Ale jako że nie wiadomo dlaczego powstał ten problem, wprowadzono spore ograniczenia na to co F-35 może robić. Jakie dokładnie, tego nie wiadomo, ale wyraźnie przeszkodziły one w locie do Europy.
Wycieczka F-35B do UK miała być wielkim sprawdzianem dla całej logistyki wokół F-35B. Miały lecieć cztery egzemplarze, w asyście dwóch KC-10. Żeby przelecieć z Maryland do Fairford, każdy z F-35B wymagał by 10-12 tankowań w powietrzu. Razem z czterema F-35B miało polecieć ponad 80 osób personelu naziemnego + pełno sprzętu.
F-35B miał pokazać na air show start z krótkiego pasa, kilka przelotów nad lotniskiem, zwis nad lotniskiem i lądowanie z niewielką prędkością. Nie planowano pionowego lądowania jako że w UK nie ma odpowiednio przystosowanego pasa startowego. F-35B nie może lądować na typowym, betonowym pasie startowym jako że ilość ciepła jaką wydziela silnik F135 przekracza możliwości termiczne typowego betonu – woda zawarta w nim gotuje się szybciej niż jest w stanie wyparować i powstała para powoduje pękanie powierzchni. Strzelające w górę kawałki betonu stanowią zagrożenie dla F-35B (mogą uszkodzić silnik i/lub wentylator). Z asfaltem jest jeszcze gorzej, bo jego roztopione kawałki kleją się do F-35 i samolot szybko przestaje być niewidzialnym dla radaru. To spory problem F-35B, jako że specjalne powierzchnie do lądowania znane jako AM-2 są ciężkie (30 ton!) i zajmują sporo czasu żeby je rozstawić (400 kawałków instalowanych ręcznie jedna po drugiej).