Zgodnie z zapowiedziami wybrałem się wczoraj na start Falcona 9 v1.1 do Kennedy Space Center. Po drodze złapałem znanego czytelnikom Russel’a z Cocoa.
W KSC panował swojski bałagan – w budynku Saturn V byli zarówno ci co zapłacili za oglądanie start jak i ci co po prostu przyjechali obejrzeć rakietę. Około 4:30 zaczęto przez megafony nawoływać że ludzie bez biletów mają się wynieść, ale większość się tym nie przejmowała. Biletem była opaska na ręce, ale z uwagi na niskie temperatury (tylko 22C!) sporo ludzi miało długie rękawy i pracownicy KSC VC mieli ciężkie zadanie sprawdzenia kto zapłacił a kogo należy wyrzucić. Próbowali nieudolnie to zrobić, ale widziałem wiele osób bez opasek aż do samego końca.
Start odkładano kilkukrotnie, za każdym razem był jakiś inny powód. W końcu SpaceX się poddał, a rozjuszony tłum ruszył do autobusów. Ja na przedzie jako że po ostatnim „holdzie” wiedziałem że szanse są zerowe = czekałem przy drzwiach na oficjalne potwierdzenie że F9 nie leci.
Ciekawostka – miłośnicy teorii spiskowych powinni obejrzeć film z nieudanej próby – widać że przy odsuwaniu wieży od rakiety kabelek doprowadzający zasilanie do satelity zaplątał się w coś i się oderwał. To nie problem przy starcie (satelita był i tak na własnych bateriach), ale w momencie gdy start został odwołany to spory problem – baterie satelity mają ograniczoną pojemność a ich rozładowanie wymaga zabrania go do white room i ich wymiany. Drugim problemem było odłączenie systemu klimatyzacji satelity – tenże także został odłączony w momencie odsunięcia wieży. Dodatkowym smaczkiem całej sprawy jest to że wieża się zepsuła i nie chciała wrócić na miejsce po nieudanym starcie – SpaceX miał na platformie nie przymocowanego prawie do niczego F9 naładowanego paliwem + spory wiatr. Nie chciał bym być na miejscu inżynierów nadzorujących ten start – mieli pewnie bardzo długą i męczącą noc wczoraj.
Następna próba podobno w czwartek, SpaceX chce by ludzie pracowali w Thanksgiving (co jest w USA czymś gorszym niż zmuszenie do pracy w 1 dzień Bożego Narodzenia), Air Force też obiecało SpaceX że w razie czego ich ludzie będą gotowi. Jutro, pojutrze, piątek, sobota i niedziela odpada, bo FAA nie zezwoli na zamknięcie przestrzeni powietrznej z uwagi na duży, przedświąteczny oraz poświąteczny ruch. Więc jak nie poleci w czwartek, to następna próba pewnie w poniedziałek.