Launch highlights! ULA's #AtlasV rocket launches the AFSPC-11 mission for the @usairforce. Proud to be a part of the team delivering these capabilities for our country. 127 successful missions, one launch at a time. pic.twitter.com/PZfy6RWQ6W
— ULA (@ulalaunch) April 16, 2018
Ile razy widzę Atlas V z dodatkowymi rakietami na paliwo stałe, tyle razy się nie mogę nadziwić decyzji o niesymetrycznym ich mocowaniu. Najbardziej zdumiewająca jest wersja 411, z jednym boosterem ale 551 też mnie dziwi. Takie rozstawienie boosterów powoduje dodatkowe naprężenia rakiety i konieczność lekkiego przechylenia dyszy RD-180 by skompensować nierówny ciąg. Jednak to rozwiazanie ma zaletę – mamy sześć różnych wersji rakiety o różnym udźwigu. Do tego możemy prawie podwoić udźwig rakiety. Oczywiście natychmiast zachodzi pytanie czy ma to sens ekonomiczny. Czy nie lepiej było od początku zbudować Atlas V z dwoma RD-180 tak by miał udźwig obecnego 551 bez dodatkowych rakiet na paliwo stałe? ULA wyraźnie uważa że to się nie opłaca – nowy Vulcan będzie też używał dodatkowych rakiet na paliwo stałe do zwiększenia swojego udźwigu. Jednak będą one rozłożone symetrycznie,choć o ile pamietam Vulcan będzie w stanie latać z nieparzystą liczbą tych rakiet od 1 do 6.
I tu znowu ciśnie się pytanie – skoro ULA planuje ratować silniki BE-4 po każdym locie Vulcana, to czy nie było by lepszym rozwiązaniem zaprojektowanie od początku wersji z 3 albo 4 BE-4 i nie używanie dodatkowych rakiet na paliwo stałe? Szczególnie że BE-4 ma mieć spory zakres regulacji ciągu i przy lżejszym ładunku można by startować na 50%-60% ciągu – mieć efektywnie taki sam ciąg jak wersja z dwoma silnikami. Jestem bardzo ciekaw przyczyn dla których ULA zdecydowała się zaprojektować Vulcana z rakietami bocznymi.