Firefly na fali

Firma sprzedaje starty na pniu. 45 startów to potężne zamówienie. Ciekawe ile biorą za start (realnie, bo cena katalogowa to jakieś $15M)? Biorąc pod uwagę że firma na 5 dotychczasowych lotów miała tylko jeden w pełni udany, to cena musi być niezwykle atrakcyjna by zrównoważyć koszt ubezpieczenia satelity. Z drugiej strony wygląda na to że wstrzelili się w rynek z tą ofertą – że jedna tona na orbitę to dokładnie tyle ile brakowało na rynku. F9 ma za duży udźwig żeby samodzielnie wystrzeliwać tak małe ładunki plus nawet w najtańszej wersji kosztuje znacząco więcej. Electron ma za mały udźwig. W sumie ciekawe że jest tak duże zapotrzebowanie na taką usługę i co ciekawe od firm które tradycyjnie same nie wystrzeliwały niczego na orbitę a raczej tylko budowały satelity dla innych klientów (np. wojsko).

Marek Cyzio Opublikowane przez: