Zimna fuzja jądrowa stała się synonimem pseudonauki po tym jak jej odkrywcy – Stanley Pons i Martin Fleischmann ogłosili jej istnienie w 1989 roku, ale nikt nie był w stanie powtórzyć ich eksperymentu. Jednak pomimo tego statusu, wiele instytucji pracowało i nadal pracuje nad zimną fuzją; pisałem jakiś czas temu o tym że NASA także pracuje nad tym zjawiskiem.
Okazuje się że zimna fuzja przeszła już z „pseudonauki” do „tak, to się dzieje, pytanie tylko jak osiągnąć pozytywny bilans energii”. Spekuluje się że zjawiska zimnej fuzji jądrowej zachodzą na Ziemi dość często – tzw. teoria Widom-Larsen twierdzi że zimna fuzja zachodzi podczas wyładowań atmosferycznych a także podczas eksplozji baterii litowo-jonowych. Czyli możliwe że przyczyną uziemienia Boeinga 787 są zjawiska zimnej fuzji.
NASA pracuje nad reaktorem niklowym – w takim reaktorze nikiel poddany działaniom ultradźwięków zamienia się w miedź a przy okazji operacja ta wydziela sporo energii. Jak na razie bilans energii jest negatywny, ale energia się wydziela, więc jest szansa że kiedyś doczekamy się zastosowań komercyjnych. NASA pracuje także nad reaktorem używającym węgla który przemieniał by się w azot.
Kto wie, może nasze dzieci będą mówiły do swoich żon/mężów „dorzuć węgla do reaktora, bo napięcie spada!”?