Kilka zdjęć sprzed domu. Niestety mam sporo pracy i nie mogłem się w końcu wyrwać żeby go z bliska obejrzeć ale to był tak mało interesujący start że zdecydowałem się go opuścić. Start był podręcznikowy – rakieta wystartowała o czasie, żadnych problemów. Separacja idealna, Merlin Vacuum odpalił bez problemu, osłony ładunku pięknie odpadły. Nie pokazywano wodowania pierwszego stopnia, ale podobno było „udane” – rakieta się nie rozpadła w czasie wejścia w atmosferę i była w stanie uruchomić swój silnik zarówno w czasie reentry burn jak i landing burn. Tylko barki brakowało na miejscu, ale ona jest potrzebna dla ciężkiego.
Aha – zapomniałem napisać – grzmiało dobrze pomimo że jestem 33 kilometry od platformy.