Falcon Heavy ma ostatnio trochę powodzenia. Zacznijmy od końca – firma Astrobotic zakupiła lot Falcona Heavy na wysłanie swojego lądownika na południowy biegun Księżyca w 2026 roku. To będzie drugi lot lądownika, pierwszy leci w dziewiczym locie Vulcana w tym roku (powinienem napisać w maju, ale wszyscy wiemy że to nierealne).
Druga nowość to SLC-6 w Vandenberg. ULA zwalnia tą platformę – do tej pory latała z niej Delta IV (Heavy). Pojawiły się plotki że platformę przejmie SpaceX w celu wystrzeliwania z niej Falconów Heavy na orbity polarne – to pozwoliło by na lepszą konkurencję z ULA i jej Vulcanem w wynoszeniu bardzo ciężkich satelitów szpiegowskich dla NSA. Oczywiście wszyscy podejrzewają że docelowo będzie tam także platforma dla Starship.
A trzecia nowość to komplikacje jakie jutrzejszy start FH narobił NASA. FH blokuje LC-39A. A 17 maja zaplanowana jest misja Axiom-2 do ISS. Która nie może się opóźnić, z uwagi na wszelkie dziwne ograniczenia związane z lotami do ISS (orbita, położenie względem słońca, przyloty i odloty statków towarowych itp.). Przygotowania do załogowych misji są znacznie dłuższe i dokładniejsze i trzy tygodnie jakie pozostało pomiędzy jutrzejszym startem a lotem Axiom-2 to bardzo niewiele.
Falcon Heavy w końcu zaczyna latać coraz częściej, w sumie to było przewidywalne. Spadek ceny 1 kg na orbitę powoduje wzrost masy żelastwa które na tą orbitę opłaca się wysłać, a FH ma lepszy współczynnik ceny do nośności niż jednorazowy F9. Zajęło to kilka lat, ale SpaceX miał rację. I pewnie to samo się stanie ze Starship – na początku jego ładowność będzie znacznie większa niż wszelkie ładunki jakie będą istniały, ale w ciągu kilku lat okaże się że przy tak niskich cenach 1kg na orbitę opłaca się budować większe/cięższe satelity.